Niedługo usiądziemy do wspólnego stołu, przedtem podzielimy się opłatkiem, złożymy sobie życzenia i na pewno niektórzy z nas będą kolędować. Babcia albo mama postawi dodatkowe nakrycie dla nieznajomego, położy sianko pod biały obrus, a na stole znajdzie się przynajmniej 12 potraw. Potem rozpakujemy prezenty. Jednak Today’owcy i ich znajomi nie mogą być tylko tradycyjni. Oto kilka niezwykłych zwyczajów świątecznych wyniesionych z naszych domów.
Kopniak na szczęście
Dostaliście kiedyś kopniaka na szczęście? Przed maturą, egzaminem, obroną pracy magisterskiej to dość popularny sposób na zatrzymanie przy sobie farta zdającego. Niektórzy dają kopniaki także z innych powodów. Ja co roku w wigilijny wieczór widzę swoją babcię, wychodzącą z domu po uroczystej kolacji. Kieruje się w stronę sadu i kopie. Wszystkie drzewka, które w danym roku nie owocowały. „Prosi” je tak o urodzaj na następny rok, życzy miłego wieczoru i odchodzi. Jabłoń zaczęła bać się babci i od dwóch lat nie mamy już co robić z owocami – jest ich tak dużo!
Zupa śledziowa Agi
Aga – moja redakcyjna koleżanka, święta obchodzi w gronie najbliższych i je zupę śledziową. Jest to potrawa, bez której nikt nie wyobraża sobie u niej Wigilii. Z klasyczną zupą ma jednak niewiele wspólnego – śledzi w żaden sposób się nie gotuje, nie smaży ani nie dusi, a sama zupa jest zimna. Robi się ją z przegotowanej, ostudzonej wody i śmietany, dodaje pokrojoną w kostkę cebulę, liść laurowy i ocet. Do takiego „wywaru” wkłada się solone filety śledziowe (wcześniej wymoczone w wodzie, żeby nie były za bardzo słone i pokrojone na mniejsze kawałki). U Agi strawę tę jedzą zwykle z gotowanymi ziemniakami, ale zawsze jest ona w osobnym naczyniu.
Byłam ciekawa, czy to smaczne. Odpowiedź Agi:
– Jeśli ktoś jest smakoszem śledzi, to tak. Zresztą, w moim domu w przypadku tej potrawy nie o smak chodzi, tylko o tradycję. Kiedy kilka lat temu moja mama zasugerowała, żeby zupy śledziowej na Wigilię nie robić, wszyscy zgodnie zaprotestowaliśmy :). Skąd się w ogóle to danie u mnie wzięło? Przygotowywały je obie moje babcie, więc rodzice wynieśli je ze swoich rodzinnych domów i kultywują zwyczaj.
Łuski Karpia
Na pewno na większości wigilijnych stołów znajduje się karp. U mnie w domu babcia oporządzając rybę do kolacji, zostawia najpiękniejsze łuski i suszy na kaloryferze. Po kolacji wigilijnej daje każdemu po jednej, i chucha i każe schować do portfela. Ma to przynieść pomyślność finansową w najbliższym roku.
Moja mama tak się w to wkręciła, że jak tylko wejdzie na wigilię, przypomina babci o łuskach i najchętniej wzięłaby je wszystkie!
Dwa śląskie zwyczaje Kasi
U koleżanki naszej redakcyjnej Madzi gospodyni domu, w tym wypadku babcia, do woreczka płóciennego / lnianego wkłada ziarenka ryżu z grosikami i chowa je do szafy lub w inne miejsce w domu, gdzie składuje się mąki, kasze i inne tego typu produkty. Pomyślność na nowy rok gwarantowana!
W glinianym naczyniu, gdzie znajdują się drewniane łyżki, tłuczki do ubijania masła i ewentualnie inne przybory drewniane stosowane w kuchni, związuje się je czerwoną wstążką, co ma zapewnić pomyślne życie rodziny, ale przede wszystkim to, że na zawsze zostanie razem.
Nic za darmo – prezencikowa zabawa
Dawid ma bardzo tradycyjną wigilię: wypatrywanie pierwszej gwiazdki, sianko pod obrusem, kolędowanie, 12 potraw na stole. Jednak rozpakowywanie prezentów okazuje się ciekawym zwyczajem. Mikołaj przychodzi w odwiedziny do domu, ale zostawia wskazówkę: za każdy prezent trzeba „zapłacić” kolędą.
Jak to podsumował Dawid:
– A że prezentów jest dużo, nasz recital trwa nawet dziesiątki minut!
Nowoczesne drzewko
Mamy też Galla Anonima, który przysłał nam swój zwyczaj świąteczny. Jest po prostu odjazdowy! – Kiedyś, z okazji urodzin taty – jak opowiada nasz Anonim – kupiliśmy mu razem z rodzinką drzewko, na którym zawiesiliśmy prezerwatywy. Były to okrągłe urodziny i stwierdziliśmy, że będzie to świetny śmieszny prezent dla taty. Jakoś się tak złożyło, że jesteśmy bardzo zabieganą rodziną. Nie mamy czasu na kupowanie choinki, ale – jak pewnie się domyślacie - mamy własną. I nawet bombki już na niej są – tę funkcję pełni właśnie urodzinowe drzewko taty. Co roku to właśnie tam znajdują się stosy prezentów od świętego Mikołaja :).
Pierogi z niespodzianką
U mnie ulubioną potrawą wigilijną są pierogi z kapustą i z grzybami. Babcia, będąc małą dziewczynką, wyniosła tę tradycję ze swojego domu i tak przekazuje ją z pokolenia na pokolenie. Dwa dni przed Wigilią lepimy pierogi. Normalka dla większości gospodyń. Jednak u nas w trzech pierogach są niespodzianki. Jednogroszówki. Ten, kto w czasie kolacji wylosuje grosik w pierogu, na pewno będzie miał udany finansowy rok. Uwierzcie, to się sprawdza! Wyglądamy komicznie, jak co roku bijemy się o te pyszności. Ja nic już więcej nie mogę później zjeść, jestem tak najedzona! ;)
Na koniec zostawiłam zwyczaj Madzi. Dlaczego? W tym roku i nasza redakcja ma przyjemność w nim uczestniczyć. Magda co roku jest dla swoich najbliższych słodkim świętym Mikołajem.
Pieczenie pierniczków dla rodziny i znajomych zaczęło się 4 lata temu, kiedy poszła na studia.
– To był taki krok w dorosłość i chęć wykazania się kulinarnego jako pełnoprawna studentka – opisuje.
Szybko okazało się to dla niej niezłą frajdą i sposobem na rozładowanie negatywnych emocji (gniecenie ciasta i wykrajanie wzorków). Od tamtej pory chce dzielić się tą przyjemnością z bliskimi. Z roku na rok przybywa pierniczków i osób, które należy nimi obdarować. Kilka tygodni przed świętami, z zasady w okolicach mikołajek, w kuchni zaczyna się masowa produkcja tych słodkości. Zaraz to zobaczycie!
– Co roku są inne ozdoby, trochę inne wzorki, ale poziom zaangażowania w wypieki tak samo wielki. Są imiona ukochanych buzi, są wzorki, mniej i bardziej udane, ale wszyscy muszą dostać pierniczki i napełnić nimi brzuszki – opowiada.
Już nie możemy się doczekać tego, żeby uczestniczyć w jej genialnej tradycji! A Wy, jakie macie świąteczne zwyczaje?