Jeśli Twój ukochany burek zdechnie, nie chowaj jego zwłok do zamrażarki. Spokojnie weź jego ciało w mokry ręcznik i włóż je do lodówki, aby utrzymać je w chłodzie. Pamietaj, że masz maksymalnie 5 dni, by pobrać komórki.
Takie wskazówki możemy znaleźć na stronie laboratorium zajmującego się klonowaniem zwierząt. Soam Biotech, jedyna komercyjna firma zajmująca się tym procederem, znajduje się w Korei Południowej. Jej założyciel, dr Hwang Woo Suk, był jednym z najwybitniejszych genetyków. Wokół jego nazwiska krążą kontrowersje dotyczące klonowania ludzkich zarodków.
Pierwsza była owca
W 1996 roku świat obiegła informacja o sklonowaniu owieczki o imieniu Dolly. Początkowo cała sprawa była trzymana w tajemnicy, dopiero po pół roku zwierzę zostało pokazane opinii publicznej. Te narodziny były dowodem na to, że z wyodrębnionego materiału genetycznego, z dowolnej partii ciała można sklonować cały organizm. Dolly spędziła całe życie w Instytucie Roslin w Szkocji. Urodziła pięcioro maluchów, dużo chorowała, w tym na raka płuc. Żyła o połowę krócej niż „naturalni” przedstawiciele jej rasy.
Sukces klonowania owcy rozpoczął próby nad powielaniem innych gatunków. Negatywna reakcja społeczna i powszechne obawy przed klonowaniem człowieka skłoniły prezydenta USA Billa Clintona do zablokowania sponsorowania badań nad ludzkimi komórkami. Brytyjskie Ministerstwo Rolnictwa wstrzymało wspieranie finansowe Instytutu Roslin. Technika klonowania jest jednak nadal udoskonalana, a żądne pieniędzy instytucje żerują na ludzkich uczuciach.
Z miłości do siebie
W 2014 roku firma Soam Biotech zorganizowała konkurs, w którym nagrodą było klonowanie psa warte 60 tysięcy dolarów. Następca 12-letniego jamnik Winnie nosi imię Mini Winnie. Internet jest pełen podobnych historii, większość opisano w konwencji wzruszającej opowieści i jako dowodu na prawdziwą miłości do swego pupila.
Amerykanka dwukrotnie sklonowała ukochanego czworonoga, który po osiemnastu wspólnie spędzonych latach ją opuścił. Po otrzymaniu pierwszej wiernej kopii zapragnęła mieć drugą. Wydała na to w sumie 100 tysięcy dolarów. Para mieszkańców Luizjiany zdecydowała się sklonować swojego ukochanego mieszańca Melvina. W ten sposób powstały dwa klony: Ken i Henry. Kolejna kobieta sprzedała własny dom, a za uzyskane z tej transakcji pieniądze dostała... pięć kopii pitbulla, wprost z laboratorium w Seulu.
-Jeśli ktoś tak kocha zwierzęta, niech zaadoptuje psa ze schroniska. Ludzie postępują egoistycznie - chcą tylko ukoić swój ból po stracie przyjaciela. Nie myślą o tym, że w procesie klonowania cierpią co najmniej dwa inne zwierzęta - mówi oburzona właścicielka psiej fundacji.
Dwóch za jednego
Technologia klonowania jest wciąż udoskonalana, jednak nadal jest to skomplikowany proces, niosący duże ryzyko. W przypadku tworzenia psich powieleń od jednej suczki pobiera się komórki jajkowe, a druga poddawana jest inseminacji (podanie wcześniej przygotowanego nasienia bezpośrednio do jamy macicy) i staje się surogatką. Ciężkim operacjom poddawane są więc dwa zwierzęta, z czego jedno jest traktowane jak fabryka do rodzenia. Czy nie brzmi to jak zabawa w boga? Nigdy nie mamy stuprocentowej gwarancji, że urodzi się zdrowy miot ani czy operacja przebiegnie pomyślnie.
W koreańskim laboratorium zamówienia spływają nie tylko od zrozpaczonych opiekunów, ale także rządowych organizacji. Klonowanie psów do służb państwowych jest o wiele tańsze niż długoletnie szkolenie poszczególnych osobników. W ten sposób koreański urząd celny wzbogacił się o psa o doskonałym węchu i instynkcie, a klinika medyczna o labradora, który potrafił „wywąchiwać” u pacjentów nowotwory.
Obecnie Korea pracuje wraz z Rosją i Chinami nad sklonowaniem mamuta. Posiadają geny tego wymarłego gatunku i planują, aby surogatką została słonica. Trwają też prace nad klonowaniem wielbłądów dla zamożnych mieszkańców Bliskiego Wschodu. Zwolennicy takich praktyk twierdzą, że to świetny pomysł na odratowanie zagrożonych gatunków lub ponowne powołanie do życia tych, które wyginęły. Na razie nie widać jednak, by laboratoria w jakikolwiek sposób próbowały do tego wykorzystać nowoczesne techniki medyczne.