Jestem za gruba. Nienawidzę jeść. Ale nie mów mi, że mam anoreksję

adept

Jest pasjonatką mody i szeroko pojętej kultury. Studiuje filologię polską i kształci swój warsztat pisarski. W wolnych chwilach biega po centrach handlowych lub siedzi w pierwszym rzędzie w teatrze. Wieczna romantyczka, która wieczory kocha spędzać z lampką wina i dobrą książką. Na co dzień jest mega pozytywnie nakręconą osobą, która lubi poznawać świat, szokować i zachwycać. Zawsze nosi przy sobie rewolwer zdobiący jej żebra, maksymę dzięki której poznaje siebie, a w najbliższym czasie ma w planach nową dziarę - odbicie swoich ust na szyi. W przyszłości albo przeczytacie jej książkę albo będziecie uważać ją za nową Annę Wintour.

 7 min. czytania
 0
 165
 9 grudnia 2015
youtube.pl
Jednym zdaniem: Smutne historie anorektyczek oparte na faktach. Pulpa, Laura i Isabel w otchłani choroby

Była chuda i wysoka. Ważyła może 50 kg. Jechała metrem i rozmawiała ze swoją przyjaciółką o tym, że stara się o przyjęcie do agencji modelingowej. Pomyślałam, że z tym wzrostem i wymiarami ma pewną pracę w tej branży. Dziewczyna kontynuowała rozmowę, ale ja zapamiętałam tylko jedno zdanie. „Wiesz Karo, wydaje mi się, że wyglądam jak pulpa. To dlatego mnie nie przyjęli. Dziś zjadłam połowę banana i jogurt”. Była 23:57.

Świat mody jest coraz bardziej atakowany przez lekarzy psychiatrów, dietetyków, a także zwykłych ludzi, którzy dobrze wiedzą, że kobieta mająca 178 cm wzrostu powinna ważyć więcej niż 45 kg. Parę miesięcy temu głośna była sprawa zdjęcia Anji Rubik dla „Vogue”. Internauci wzburzyli się na widok wychodzonych, uginających się nóżek modelki. Nic dziwnego. BMI (wskaźnik masy ciała) Polki nie powala. Ona sama nie widzi w tym problemu. Może dlatego, że dzięki swoim walorom ma pracę i tysiące dolarów na koncie. Ciekawe, czy pomyślała o tych młodych dziewczynach i chłopakach, którzy każdego dnia walczą o szczupłą sylwetkę, a potem zmagają się z anoreksją.

Przyjaciółka anoreksja

Laura była 14-letnią, uśmiechniętą dziewczyną, która po prostu często biegała do toalety, nie jadała ze znajomymi obiadów i nie kupowała słodyczy w szkolnym sklepiku. Latem lubiła nosić grube wełniane swetry i sztruksowe spodnie. Była raczej typem samotnika.

Jej problem zaczął się w drugiej klasie gimnazjum, kiedy mama zachorowała na depresję. Laura miała wtedy dużo spraw na głowie. Szkołę, dom, rodzeństwo. Zapominała o śniadaniach, bo przecież musiała wyjść z psem na spacer i zrobić zakupy na obiad. Zresztą – nawet się z tego cieszyła. Nigdy nie akceptowała siebie, swojej wagi (53 kg przy 170 cm wzrostu) i tych „grubych, odrażających ramion”. Zaczęła szczupleć. Najpierw waga spadała o pół kilograma, maksymalnie dwa w ciągu tygodnia. Laura była zadowolona z tej zmiany. Podobała się mężczyznom, odezwali się do niej z agencji fotomodelingowej, dostała pierwsze kontrakty. Zaczęła interesować się zdrową żywnością i trybem życia, który spowoduje szybką utratę kilogramów. W tym celu postanowiła poszukać porad w internecie. Zaczęła wchodzić na tzw. portale pro-ana, promujące celowe zrzucanie wagi. Dziewczyny radziły tam, jak szybko i bezproblemowo schudnąć: na śniadanie obowiązkowo owsianka na wodzie (błyskawiczna). Okropna, bez smaku – ale przecież zapycha żołądek na cały dzień. Następnie 1, 2 kostki czekolady, które dodadzą energii. Czasami guma do żucia czy tic tac. Dodatkowo ćwiczenia: najlepiej bieganie, aerobik, przysiady zaraz po jedzeniu – dobre jest wszystko, co szybko spala tkankę tłuszczową.

„Motylki” (tak nazywane są dziewczyny z anoreksją) mają też inne dobre rady. Najlepiej jeść samemu, w toalecie. Wtedy zbędne kawałki śniadania, obiadu czy kolacji można zutylizować. Genialna rada to „kup sobie lustro”, codziennie stawaj przed nim na czczo i powtarzaj swoją mantrę motylka (zapożyczoną z jednego z portali promujących anoreksję jako styl życia) :

Spójrz w lustro i powiedz sobie, że jesteś gruba. Nie wierz w to, co mówią inni. Oglądaj zdjęcia chudych dziewczyn i zostań taką jak one. Nie myśl o jedzeniu, nie jedz. Jedzenie sprawi, że utyjesz. Każde jedzenie tuczy. Pij dużo wody. Przymierzaj ubrania o dwa numery za małe, zmotywuje Cię to do niejedzenia, by do nich schudnąć. I nie płacz. Płacz pokazuje, że nie masz nad sobą kontroli.

Z dnia na dzień Laura coraz bardziej popadała w chorobę. Z czasem jej rozmiar ubrań zmniejszył się radykalnie: z 38 do 34. Do szkoły zakładała na siebie trzy warstwy ubrań – zaczęły wychodzić jej kości, a ciało odmawiało posłuszeństwa – nie produkowało dostatecznie dużo energii na ogrzanie organizmu. Pojawiło się charakterystyczne lanugo (meszek na całym ciele). Jest to obrona przed wyziębieniem.

W czasie największej utraty wagi (po trzeciej klasie gimnazjum, ważyła wtedy 45 kg) Laurze zaczęły bardzo pocić się stopy, skóra się złuszczała, a spacery, które zawsze pokonywała ze swoim psem szybkim truchtem, kończyły się kaszlem i omdleniami.

Dziewczyna wpajała sobie, że jedzenie jest złe. Jednak czasami ulegała pokusie. W ciągu kilku minut była w stanie zjeść trzy bułki na słodko, popić je napojem gazowanym, na koniec przegryźć kabanosa, ser żółty, popić jogurtem, a potem popłakać się i wszystko zwymiotować. Anorektyczki bardzo często mają napady bulimii. Oszukują w ten sposób organizm i są przekonane, że zaspokoiły głód. Przecież bycie chudą jest ważniejsze od bycia zdrową.

W pierwszej klasie liceum ktoś zauważył wreszcie problem Laury. Ważyła wtedy 43 kg. Jej organizm był wyniszczony, zaczęły się bradykardia (stan, kiedy częstotliwość pracy serca wynosi więcej niż 60 uderzeń na minutę) i dysmorfofobia (omamy związane z wyglądem). Włosy wypadały jej garściami, pojawiały się nawracające bóle głowy i napady depresji. Rodzina oddała ją do szpitala psychiatrycznego na oddział zaburzeń żywienia.

Kłamczucha Laura

Początki były trudne. Próbowała oszukiwać pielęgniarki (podpowiadała jej to najlepsza przyjaciółka z sali). Podczas codziennego ważenia wkładała sobie (do nosa, ust, w pochwę) obciążniki dodające jej kilogramów. Kiedy musiała zjeść całą miskę owsianki, zmuszała się do wymiotów. Jak nikt nie patrzył, wkładała jedzenie do stanika, a potem wyrzucała. Dzień zaczynała od 200 przysiadów, skoków w miejscu, brzuszków i wszystkiego, co dawało jej poczucie, że nie przytyje. W końcu nawet jej małe kłamstwa wyszły na jaw. Codziennie miała konsultacje z terapeutą oraz spotkania z bulimiczkami i innymi anorektyczkami. Po 3 miesiącach w zakładzie zamkniętym przytyła do 49 kg i wróciła do domu. Ale nadal walczy.

Codziennie bierze antydepresanty i leki na trawienie. Jada tylko w domu pod okiem babci i braci. W drzwiach od łazienki nie ma zamka, a w jej pokoju drzwi. Internet, telefon – wszystko jest pod stałym nadzorem rodziny. Bliscy dziewczyny boją się, że znów wejdzie na portale pro-ana poświęcone anoreksji i choroba wróci. Laura leczy się na serce, ma astmę, chodzi na rehabilitację, prawdopodobnie nie będzie mogła mieć też dzieci. Dopada ją też wiele chorób skóry, w tym łuszczyca.

Kiedy mówi o tym wszystkim, oczy ma podkrążone od płaczu, ręce jej się trzęsą i cała drży. – Zniszczyłam sobie życie. Nadal je niszczę. Miałam przyjaciół, rodzinę, znajomych – wszystko było u mnie dobrze. Teraz patrzę w lustro i widzę grubą, brzydką, odrażającą dziewczynę, a przecież ważę 50 kg.

Laura przyznaje, że nadal „rzyga po nocach”.

Anoreksja niszczy

Anoreksja, czyli jadłowstręt, należy do chorób psychicznych układu pokarmowego. Ma na celu zrzucanie wagi w sposób szybki i bardzo obciążający organizm. Osoba, którą się z nią zmaga, nienawidzi swojego ciała, postrzega je jako coś obrzydliwego i nieestetycznego. Bywa że choroba zaczyna się od przejścia na wegetarianizm. Ludzie nią dotknięci rezygnują z cukru i tłuszczu. W następnych etapach z innych wartości odżywczych. W początkowym stadium pojawia się wiele dolegliwości różnego rodzaju (m.in lanugo, pocenie się rąk, bóle głowy, bradykardia, choroby stawów, choroby układu rozrodczego, omamy). W następnym dochodzi do ataków paniki, napadowych obżarstw, depresji. W ostatnim nawet do śmierci.

Anoreksja dotyczy przede wszystkim dziewcząt miedzy 12 a 18 rokiem życia oraz chłopców pomiędzy 15 a 19 rokiem życia. Na jej rozwój wpływają problemy, stres czy nawet nieidentyfikowanie się z własną płcią.

Według badań z 2014 roku w Polsce jadłowstręt dotyczy ponad 72 proc. młodych dziewcząt. Z innych źródeł wynika, że już co czwarty mężczyzna na świecie boryka się z anoreksją. Co druga nastolatka uważa się dzisiaj za grubą i niegodną uwagi. Ale to nie koniec. Ponad 20 proc. osób chorujących na zaburzenia odżywiania umiera z powodu wyniszczenia organizmu do stadium zagłodzenia. A to tylko niektóre z badań przeprowadzonych przez Ogólnopolskie Centrum Odżywiania. Według dietetyków i lekarzy z tego instytutu, jeżeli w ciągu kilku lat nie zmniejszy się skala anoreksji, nie poradzimy sobie z tym problemem.

Piękna i wychudzona

W 2010 roku na kanapie w programie Ewy Drzyzgi „Rozmowy w toku” usiadła kobieta ważąca 26 kg. Isabelle Caro. Znałam ją z wielu kampanii modowych. Była znaną francuską fotomodelką i aktorką. W wieku 13 lat zachorowała na anoreksję. Miała 165 cm wzrostu, czyli dokładnie tyle co ja. Ważę 54 kg. Chyba jestem gruba. Do dziś pamiętam, co Isabelle mówiła:

Nigdy nie chciałam umierać, natomiast bardzo angażuję się w pomaganie osobom, które cierpią na anoreksję, które źle się czują we własnej skórze. Staram się je stymulować, aby podobnie jak ja zrozumiały, jak bardzo cenne jest życie, że w każdej chwili mogą umrzeć oraz jak bardzo niebezpieczna jest ta choroba, bo nie zdają sobie z tego sprawy. Myśli się: tylko odrobinkę zeszczupleje... ale w ten sposób nie da się żyć.

Isabelle Caro zmarła 17 listopada 2010 roku. Niedługo po nagraniu tego odcinka.

Tamtego wieczoru w metrze pokazałam „mojej” pulpie zdjęcie Isabelle Caro. I powiedziałam:

– Była modelką. Trzy lata, bo więcej jej organizm nie wytrzymał. Zaczynała tak jak Ty. Od jogurtu i banana. Zastanów się. Chcesz, żeby zjadła Cię anoreksja?

Udostępnij na  (165)Skomentuj