Żywią się naszymi emocjami. Tylko czekają na moment, kiedy zdobędą nasze zaufanie. Na początku postrzegamy ich jako osobniki bez skazy. Dopiero kiedy utwierdzą się w przekonaniu, że mają nas w garści, ruszają na podbój naszej psychiki. A nam uwolnienie się od nich wydaje się niemożliwe.
Mowa o ludziach o usposobieniu „energetycznego wampira”. Życie wśród nich jest niezwykle trudne i to z kilku powodów. Oprócz tego, że są przekonani o bezbłędności swoich poczynań, dążą do celu po trupach i układają z napotkanych na swojej drodze ludzi most do kariery. Mają poczucie, że są w centrum wszechświata, więc wszystko musi układać się po ich myśli. Często osoba żyjąca obok „wampira energetycznego”, czuje, że coś w tej relacji jest nie tak, nie potrafi tego jednak nazwać i bywa, że zaczyna obwiniać siebie. Wampiry tylko na to czekają. Takie zachowanie otwiera im kolejną furtkę do władzy nad ofiarą. A węzeł na szyi się zaciska.
Dlaczego należy o tym mówić? Dlaczego tak trudno rozpoznać „wysysacza energii”? Ponieważ trzeba go najpierw zdefiniować. Istnieją różne typy takiej osobowości. Zostały poddane psychologicznej klasyfikacji. I tak, możemy wyróżnić wampira kontrolującego wszystko i wszystkich wokół; wampira narcystycznego, którego należy nieustannie podziwiać i kochać, nie otrzymując nic w zamian; wampira-ofiarę uwielbiającego się nad sobą użalać, przekonanego, że cały świat jest przeciwko niemu – obarczającego nas stosem problemów, o których, mimo szczerych chęci, nie mamy już sił słuchać; wampira borderline – balansującego na granicy naszej wytrzymałości, posiadającego talent skłócania i nieuzasadnionej wrogości wobec innych.
Tak, jak istnieje wiele odmian wampirów energetycznych, tak i ich ofiary mogą odbierać takie zachowania w różnoraki sposób (na płaszczyźnie paranormalnej i metafizycznej). Na forum Radia Paranormalium jedna z ofiar energetycznego wampira proponuje ochronę przed złą energią za pomocą amuletu, pierścienia, runa i ametystu.
Renata Zarzycka na swoim blogu również porusza ten temat. Opowiada o ciężko chorej matce, którą codziennie w szpitalu odwiedzała koleżanka. Matka była coraz bardziej chora. Któregoś dnia Zarzycka natknęła się na artykuł o wysysaczach energii. Natychmiast podzieliła się nowinami z matką i obie postanowiły nie dopuszczać „złej” koleżanki do chorej. „Od tego momentu sytuacja się zmieniła. Mama zaczęła w oczach zdrowieć, cofały się przyczyny wielu chorób. Tymczasem koleżanka w ciągu kilku następnych miesięcy starzała się w oczach i podupadała na zdrowiu. Pewnego dnia dowiedziałam się, iż ze swoją paranoją trafiła na leczenie do szpitala psychiatrycznego”.
W internecie bardzo łatwo natknąć się na zwierzenia osób obcujących z „wampirami”, jak choćby: „Pewną osoba z mojego towarzystwa bardzo źle na mnie wpływa (...) Macie jakiś sposób na ochronę przed taką energią?”. Czytamy też wyznania żony: „(Mąż) naigrywa się że swoją matką, że zrobiłam doktorat tylko dlatego, że beznadziejnie gotuję”.
Jak twierdzi psychoterapeutka, Joanna Grabowska-Osypiuk, wysysanie energii to problem ofiary, ponieważ to ona pozwala się tak traktować. Grabowska-Osypiuk radzi więc, byśmy otwarcie mówili o swoich uczuciach i nie godzili się na to, by inni sprawiali, że czujemy się od nich gorsi. „Zawsze istnieje ryzyko, że ktoś się na nas obrazi, gdy się sprzeciwimy, ale przecież świat się nie zawali” – tłumaczy. Podpowiada także w jaki sposób po nas samych możemy rozpoznać wysysającego energię osobnika: „To ktoś, przy kim nie możemy się czuć w pełni naturalnie, musimy wciąż funkcjonować na wysokich obrotach”.
Wampiry energetyczne nie znają nasycenia. Nasza energia na krótki czas zaspokaja ich głód, jedynie po to, by móc z nas czerpać więcej i więcej. Kluczem do zapobiegania niszczącym więziom jest nasza siła, asertywność, pewność siebie i zdecydowane, konsekwentne zachowanie.