Codzienność gbura na przykładzie żarówki, czyli co masz na sumieniu

adept

Pozdrowi Was przy odbieraniu Oscara, bo aktorstwo to jej wielka pasja i przyszły „chlebodajec”. Posiada duże poczucie humoru, traktuje życie z lekką kokieterią i nie myśli o wszystkim zbyt serio. Lubi obserwować otoczenie. Jej hobby to gotowanie, chociaż dość eksperymentalne, bo przepisy tworzy sama. Uwielbia polecać ciekawe filmy, książki i spektakle, bo uważa, że jeśli już to robi, to naprawdę warto. Jest ambitna, wrażliwa i bardzo empatyczna.

 2 min. czytania
 0
 15
 14 października 2015
Fot. Gratisography

Gbur to, zgodnie z definicją encyklopedii, człowiek opryskliwy i nieobyty towarzysko. Wśród synonimów znajdziemy określenia takie jak: arogant, impertynent, prymityw czy po prostu cham. Z jednej strony ludziom o usposobieniu gbura żyje się łatwiej – mają wszystko i wszystkich gdzieś (czy może być coś piękniejszego?) – z drugiej jednak strony może pojawiać się dyskomfort, związany z brakiem znajomych, nie mówiąc już o przyjaźniach. No więc... jesteś gburem czy nie?

Pierwszą oznaką gbura jest brak umiejętności słuchania. Jeżeli prowadzisz monolog, narzucasz przy tym rozmówcy swoje zdanie, nie znosisz sprzeciwu i nie czekasz na kontrargumenty – pomyśl o zakupie żarówki.

Przyswajane od przedszkola magiczne słowa „dziękuję”, „przepraszam” i „proszę” należą do Twojego prywatnego słownika wyrazów obcych – czas kupić żarówkę.

Jeżeli Twoim zdaniem idealną odpowiedzią na każde pytanie, jest „NIE”, a przy tym często reagujesz na pytania innych agresją i niecenzuralnymi zwrotami – wkręć żarówkę.

Zdarza się, że stawiasz siebie w centrum wszechświata. Uważasz się za erudytę, którego prości, szarzy ludzie nie są w stanie zrozumieć, bo są zwyczajnie za głupi. Kiedy idziesz do sklepu, wiesz, że nie zasługujesz na to, by stać w kolejce do kasy. Robisz więc wszystko, by wykiwać półgłówków i dokonać zakupu zanim szara masa zdąży się zorientować. Wystarczy tylko rzucić szybkie „ja się spieszę” i osiągasz swój cel. Żarówka zaczyna świecić.

Nie uznajesz norm, reguł i zasad. Robisz po prostu to, na co masz ochotę w danym momencie. Jednak, żeby nie było tak strasznie, masz pracę. Nawet bardzo dobrą, ale są przecież jakieś granice spędzania w niej czasu. Wychodzisz, kiedy masz chęć znaleźć się już w domu, by przekonać się, że żarówka działa bez zarzutu.

Ludzie od Ciebie stronią. Nie uśmiechają się na Twój widok, nie pytają Cię o zdanie. Twoje relacje z nimi są zimne i konkretne. Żadne tam ciepłe kluchy. I dobrze. Dzięki temu możesz w spokoju oddać się ulubionej lekturze, w której – jak zwykle – wypisują bzdury, a poza tym ta żarówka... jakoś za bardzo rozżarzona...

Udostępnij na  (15)Skomentuj