10 hacków dla współczesnych (niekoniecznie majętnych) dżentelmenów

żurnalista

Samozwańczy varsavianista i krytyk społeczny. Próbował swoich sił w świecie filmu, reklamy, handlu, a nawet społecznictwa. Wieczorami, zwłaszcza w weekendy, walczy w Internecie na argumenty z licznymi antagonistami. Uważa, że czyni go to zamaskowanym superbohaterem. Twórca larpów i gier miejskich, kocha podróżować sposobami niestandardowymi. Jako literacki hipster czyta rzeczy, które już dawno nie są modne i prawdopodobnie już nigdy modne nie będą. Najłatwiej jest go spotkać nieogolonego z kubkiem po brzegi wypełnionym kawą i papierosem niedbale zatkniętym w zębach.

 5 min. czytania
 2
 191
 1
 17 września 2015
fot. Pixabay
Jednym zdaniem: 10 nie koniecznie poważnych porad dla współczesnych niekoniecznie majętnych dżentelmenów.

Życie bywa wymagające, gdy pragnie się żyć z klasą. Potrzebne są dobre maniery, ale te już masz, skoro czytasz ten artykuł. Znajdziesz tu wskazówki jak najlepiej zaprezentować się na „salonach”, gdy portfel nie chce być Twoim największym sojusznikiem.

1. Wyrzuć wszystkie białe skarpetki

Naprawdę. Bezapelacyjnie. Jeśli jakieś jeszcze zostały w Twojej szufladzie – pozbądź się ich. Nie mają nic wspólnego z dobrym wyglądem, nadają się przede wszystkim do wsuwania w nie nogawek spodni, a takiemu ulicznemu praktycyzmowi prawdziwy dżentelmen mówi stanowcze NIE. Czarne skarpetki też nie są najbardziej interesujące czy gustowne, ale przynajmniej pasują do smokingu.

2. T-shirty z zabawnymi nadrukami

Kolejna pozycja, która nie ma nic wspólnego z dobrze wyposażoną szafą. Kogo obchodzi Twoje lenistwo albo negatywny stosunek do władz państwowych, które ozdabiają podkoszulki pod postacią żałosnych aforyzmów? Swoją osobowość możesz podkreślić ciekawie dobranym krawatem, względnie fantazyjnymi okularami przeciwsłonecznymi lub dobrym hipsterskim T-shirtem zestawionym ze sportową marynarką.

W swojej kolekcji ciuchów z nadrukowanymi maksymami (udającymi zabawne) możesz spać albo myć samochód. Ma prawo widzieć Cię w nich tylko Twoja rodzina. A to i tak, jeśli masz w głębokim poważaniu smak i zamiłowanie do estetyki swoich krewnych.

3. Palisz? W porządku, ale nie pal siana przy znajomych

Serio. Jeśli w dzisiejszych czasach poza prywatnym balkonem schodzisz poniżej 14 złotych za paczkę, to coś jest nie w porządku. W pubie fajki bez akcyzy jeszcze ujdą. Na domówce, w klubie, na kawie czy lunchu, już nie. Wtedy nie uratują Cię nawet kioskowe, jeśli ich marką jest „krzak”.

Nałogi istnieją po to, by umilać życie, dodawać kolorowej kreski Twojej osobowości, pokazać, że posiadasz słabości. Taniochę Taniochy zostaw sobie na co dzień. Na wyjścia miej specjalnie przygotowany dobrej jakości tytoń do skręcania... (nie nabijania, nabijać to może pan Czesio spod monopolowego – Ty skręcasz fajki), ewentualnie zamów w sieci dwie eleganckie, wypasione paczki papierosów marki Sobranie lub Dunnhill.

4. Zapalniczka

Dżentelmen, bez względu na swoje nałogi, powinien nosić zapalniczkę. Jeśli nie ma benzynowej – odpuszcza sobie kolorowe gazowe za złotówkę w sklepie na rogu i wybiera zapałki.

Po co ci ogień, skoro nie palisz? Proste – zawsze jesteś przygotowany, by przypalić papierosa kobiecie. Zawsze. Choćbyś miał być zrywany przez archanielskie trąby o trzeciej nad ranem, znajdziesz swój ogień. I nigdy nie będzie to zippo. Chyba, że jesteś „skejtem”, „ubogim hipsterem” albo innym „fałszywie fajnym typem”. Ale w tym wypadku nie mamy chyba o czym rozmawiać?

5. Szkocka

Każdy dżentelmen mówi, że lubi szkocką. Nawet jeśli (gdy nikt nie widzi) sączy przez słomkę malibu z mlekiem. Mów, że lubisz szkocką. Ale wtedy wypada, byś miał w domu butelkę, co by się nie wydało, że taki z Ciebie koneser, jak ze mnie astronauta. Albo kupujesz single malt, która pachnie torfem, dymem i morską wodą albo kupujesz whiskey (to te z południa USA) i nazywasz je bourbonem.

Nie świeć gościom po oczach taniochą z czerwoną etykietą, wtedy Twoja bajeczka o byciu znawcą runie jak zamek z kart. Wąchanie szklaneczki z Jasiem Wędrowniczkiem, przy aktywnym udziale zmarszczonych brwi konesera, budzi uśmiech politowania na twarzach ludzi pić umiejących. I jest to fakt, nie czyjś wymysł. Lepiej kupić jedną porządniejszą butelkę i godzinami sączyć szklaneczkę, niż wydoić płyn do udrażniania rur zabarwiony colą.

6. Marynarka szyta na miarę

Mokry sen męskich blogerów lifestyle’owych. I naprawdę nic więcej. Każdy chce szyć ciuchy na miarę. Masz coś powyżej „junior brand managera” na wizytówce? Nie? To przestań czytać blogi dla ludzi, którzy zdążyli już trzy razy awansować.

7. Elektronika w życiu codziennym

Odłóż tego smartfona, kiedy do Ciebie mówię! Dziękuję. Siedzenie z nosem w telefonie w towarzystwie nie jest uprzejme. Dżentelmen tak nie robi. Nie wyciąga też tabletu, by zabawiać znajomych zdjęciami ze swoich wakacji. Dżentelmen zabawia inteligentną rozmową. Jeśli nie możesz nie sprawdzać Facebooka średnio co pięć minut, trzymaj specjalnie na wyjścia model, który jest starszy od twoich rodziców i choćbyś miał inżyniera, magistra i innego doktora, to nie podłączysz go do sieci.

8. Obycie – co muszę przeczytać i obejrzeć, jeśli ostatni ambitny film, który widziałem, to „Mały pingwin Pik – Pok”?

Współczesne bestsellery nie są literaturą dla dżentelmenów. Kasowe kino, przykro mi to mówić, również się nie nadaje jako wartościowa rozrywka. Dlaczego? Wyznacznikiem dobrej sprzedaży, jest to, że obejrzały/przeczytały/kupiły to miliony ludzi na całym świecie. Miliony! Czas zadać sobie pytanie – chcesz być jednym z miliona czy jednym na milion?

To, z czym musisz być obeznany, to absolutna klasyka. Prawdziwą elegancję stanowi dobra, męska literatura amerykańska. Hammet i Chandler dla twardzieli, Bukowski dla alkoholików, Hemingway dla gorzkich cyników, Faulkner dla wysublimowanych. Przyjdzie czas, że odnajdziesz jeszcze Kerouaca, a McCarthy’ego może już znasz.

Jeśli chodzi o kinematografię, to obejrzyj wszystko co możesz z Bogartem, pochłoń „Obywatela Kane’a” i zapamiętaj trzy nazwiska: Coen, Scorsese i Kurosawa (coraz więcej kobiet kocha Japonię, warto znać Kurosawę). Dorzuć do tego filmy z Eastwoodem i basta. Dalej oglądaj, jak chcesz, ale pilnuj, do czego warto się przyznać w towarzystwie.

9. Dbaj o brodę i wąsy

Nie każdemu jest pisane je zapuścić. Wówczas nie powinien się zbytnio wysilać. Gładka twarz nie dyskwalifikuje dżentelmena, nawet w czasach, w których noszenie zarostu jest bardzo modne.

Jeśli już z zapuszczaniem nie ma problemu, warto sprawdzić, czy w ogóle nam z tym dobrze. Jeśli już chcesz mieć zarost, to należy o niego dbać. Coraz częściej otwierają się w Polsce salony barberskie, tam doskonale zadbają o to, co wyrasta Ci z twarzy. Pięknie strzyżą również głowy i w obecnych czasach wcale nie odbiegają od standardowej półki cenowej. Chyba, że strzyżesz się na zapałkę w salonie „Mariola” i zamykasz w dwóch dychach. Jeśli nie jesteś w wojsku albo młodzieżówce neofaszystowskiej, to robisz tym sobie poważną krzywdę.

W dobrym tonie jest zapuszczać wąsa na listopad. Akcja Movember ma na celu uświadamianie społeczeństwu problemu męskich chorób nowotworowych i branie w niej udziału jak najbardziej przystoi dżentelmenowi.

10. Nie słuchaj coachów, nie czytaj blogów, nie kupuj poradników

Jeśli czujesz się dżentelmenem, to nie naprawiaj sobie życia na siłę bełkotem gorszym niż maksymy autorstwa Coelho. Nie masz już raczej piętnastu lat, więc wiesz, że myślenie o sukcesie nie przyniesie Ci go pod sam nos. Prawdziwy dżentelmen wie, kiedy zakasać rękawy i wie, że od życia dostanie tylko tyle, ile sam sobie wywalczy.

Udostępnij na  (191)Zobacz komentarze (2)