„Kocham cię i to jest najważniejsze!”, „Obiecuję ci, że nic nas nie rozdzieli!” Czy odległość jest dużą przeszkodą w utrzymaniu wysokiej temperatury uczuć pomiędzy partnerami?
Dla jednych dzielące ich kilometry są błogosławieństwem i umacniają związek, dla innych przekleństwem i zwiastunem rychłego końca znajomości. Od czego zależy wiec powodzenie związku na odległość? Od długości jego trwania i silnych fundamentów, zanim nastąpi rozłąka? I czy bycie w takim związku w ogóle ma jakikolwiek sens? Nie widzi się ukochanej osoby, nie przeżywa wspólnie radości i smutków, nie ma bliskości fizycznej, a tę emocjonalną czasem trudno wyrazić przez telefon czy Skype'a.
Namacalny andydepresant
– Mój związek na odległość trwał 1,5 roku. – mówi 24-letnia Marcelina. – Może jestem stronnicza, ale nie uważam, żeby były jakieś plusy takiej relacji. Mogliśmy wtedy sprawdzić, czy nasza miłość wytrzyma próbę odległości i czasu, w którym byliśmy osobno. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że się nie uda. Jest to pewne ryzyko, pytanie czy chcemy je podjąć. Podobno jak ludzie się kochają, to nie liczy się dystans. Też tak myślałam, jednak moja historia nie zakończyła się happy endem. Wielkim minusem związku na odległość jest brak bliskości. Brak drugiego człowieka, który cię przytuli, potrzyma za rękę, będzie oparciem w gorszych, ale i tych lepszych chwilach. Namacalnym antydepresantem. Poprzez dystans, jaki was dzieli, zatraca się już wspólne przeżywanie pewnych momentów w życiu, a to nadrobić jest bardzo ciężko, o ile w ogóle jest to możliwe.
Młodzieńcza miłość
Ja byłam w związku na odległość ponad 1,5 roku - wspomina 19-letnia Viki. Chłopak z południa, ja z północy. Dzieliło nad 4 godziny drogi. Bywaliśmy u siebie co tydzień czy co dwa, a mieliśmy zaledwie po 16 lat! Zerwaliśmy z powodu nie związanego z odległością. Czy takie związki mają sens? Wszystko ma sens jeśli jesteś prawdziwie zakochany i jeśli tego chcesz. Choć nie ukrywam, takie związki bardzo wykańczają psychicznie tęskni się niemiłosiernie.
Przyzwyczaiłam się
Zdania jednak są bardzo podzielone. Część ludzi, którzy mieszkają z różnych przyczyn bardzo daleko od swoich partnerów, chwalą sobie taki „układ” i twierdzą, że ich miłość jest jeszcze silniejsza, właśnie przez dystans jaki ich dzieli. – Jeśli naprawdę komuś zależy i wie, co to jest kompromis, pod każdym względem to uda się – mówi 37-letnia Karolina, której mąż ponad 10 lat mieszka na innym końcu polski niż ona. – Oboje się poświęciliśmy dla tego związku; ja mieszkam u teściowej z córką, a on tam. Wpada raz na tydzień... Przyzwyczaiłam się i staram się z nim o to nie kłócić, bo zwyczajnie nie warto. Zdecydowałam się spędzić z nim życie, a kiedy dostał tę propozycję pracy, to sama go do tego namówiłam. Jest jak jest, ale się kochamy.
Dwa różne życia
– Byłem w takim związku ok. 6 lat – wspomina 30-letni Karol. – Nie mam pojęcia, jak wytrzymałem tak długi okres... Na początku spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, jeździliśmy do siebie bardzo często. Z czasem wizyty się ograniczyły, a i przez telefon nie chciało nam się ze sobą tak długo rozmawiać jak kiedyś. Prowadziliśmy dwa różne życia. Potrzebowałem bliskości tu i teraz i kiedy po tych 6 latach okazało się, że nadal z różnych względów nie możemy razem zamieszkać, to... zwyczajnie zwątpiłem.
Damy radę? Tak, damy radę!
– Poznałam się z moich chłopakiem przez Internet – opowiada swoją historię Kasia. – Dzieliło nas ok. 500 km. Przez rok spotykaliśmy się raz na dwa miesiące i było mega ciężko. Teraz już od dwóch lat mieszkamy razem, ale przyznam szczerze, że gdyby okres rozłąki trwał dłużej, to nie wytrwałabym. Drugi raz nie chciałabym przez to przechodzić.
Puste miasto
Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora pisali do siebie długie, pełne miłości, tęsknoty i poezji listy:
Tęsknie do Ciebie przez stół, przy którym siedzimy, tęsknię z fotela na fotel obok, w teatrze czy kinie, tęsknię (...), na szerokość kołdry, która okrywa nas oboje, też potrafię tęsknić do Ciebie - przez drzwi łazienki, w której się kąpiesz, i przez schody, po których idziesz do mnie, i przez naskórek mój, szczelnie przywarty do Twojego... Ale jak nazwać to, co odczuwam w Warszawie, kiedy Ty jesteś w Londynie? Też - tęsknotą? Oj, ubożuchny jest ten słowniczek, który mamy do dyspozycji. (...) Coś Ty zrobił, Jeremi, zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności. Żeby Warszawę doprowadzić do takiego stanu, to tylko Ty potrafisz.
Crystal Jiang z Uniwersytetu w Hongkongu oraz Jeffrey Hancock z Uniwersytetu Cornella postanowili zbadać temat związków na odległość. Do eksperymentu zaprosili pary mieszkające razem, blisko siebie oraz tych oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. Wszystkie osoby zostały poddane analizie pod kątem komunikacji ze swoimi partnerami za pośrednictwem rozmowy twarzą w twarz, telefonicznej, oraz poprzez smsy czy e-maile. Wyniki badań dowiodły, że pary, które komunikują się głównie na odległość, wykazują większą relację intymną z partnerem niż ci, którzy np. mieszkają razem. Dlaczego? Według naukowców to właśnie dystans sprawia, że ludzie znacznie bardziej się otwierają, szczerzej mówią o swoich marzeniach czy planach i otwarciej mówią o uczuciach. Ponadto, kiedy jesteśmy oddaleni od siebie, zaczynamy idealizować partnera, co łączy się jednocześnie z jego pozytywnym obrazem w naszej głowie.
Jeśli osoby w związku wiedzą, że prędzej czy później zamieszkają razem, łatwiej jest im znieść czas rozłąki, bo mogą snuć wspólne plany na przyszłość, co często jest „motorem napędowym” do trwania przy boku partnera.