Literackie opisy miłości na jesienne dni

żurnalista

Trzy osoby wcale (nie)boskie: Magda (NIE Magdalena), Marianna i Mangie (dla znajomych). Skończyła studiować dziennikarstwo radiowe, animuje, recytuje oraz imprezuje z dziećmi w wieku przedszkolnym. Namiętnie czyta nowości na rynku wydawniczym i chadza do teatru. Oprócz pracy w projekcie „Today” próbuje wydłużyć swoją dobę o parę dodatkowych godzin oraz uniezależnić się od kawy. Nie słodzi, więc nie miesza. Ma skłonności do nierzeczywistości.

 5 min. czytania
 2
 19
 2 listopada 2015
Fot. unsplash.com/Carli Jean

Mamy jesień pełną parą to i możemy zauważyć, że sezon na tzw. „depresję all day, all night” także został rozpoczęty. Z tej oto okazji wybrałam dla Was literackie opisy miłości. Może one rozgrzeją serca w ten listopadowy dzień?

Jakub Żulczyk – „Zrób mi jakąś krzywdę”

„Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz, chodź, pocałuję cię w trzecie oko, chodź, pocałuję cię w czoło, w głowę, w stopę, w pępek, w kolano, w knykieć, w sutki, w pępek, w duszę, chodź, pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. W samo serce.”

Mistrz Żulczyk i jego poszarpane słowa, które jednak, dobiegając do końca, do tej kropki na końcu zdania, łączą się w jedną całość. Jego „levelowa gra” wciąga i mimo dokładania coraz to nowych części „miejsc pocałowanych”, chcemy żeby to wyliczanie trwało dłużej. A przynajmniej ja chcę.

Charles Bukowski – „Kobiety”

„Miłość to forma uprzedzenia. Kochasz to, czego potrzebujesz, kochasz to, co poprawia ci samopoczucie, kochasz to, co jest wygodne. Jak możesz twierdzić, że kochasz jednego człowieka, skoro na świecie jest dziesięć tysięcy ludzi, których kochałabyś bardziej, gdybyś ich kiedyś poznała? Ale nigdy ich nie poznasz.”

Mimo iż Bukowski ma stosunek do kobiet raczej niezbyt delikatny i zwykle nie bawi się w żadne sentymentalne gierki, to jednak tutaj trafia i daje do myślenia. Miłość jako forma uprzedzenia? Naprawdę kochamy tak, jak w danym momencie jest nam wygodnie?

William Wharton – „Niezawinione śmierci”

„Miłość to pomieszanie podziwu, szacunku i namiętności. Jeśli żywe jest choć jedno z tych uczuć, to nie ma o co robić szumu. Jeśli dwa, to nie jest to mistrzostwo świata, ale blisko. Jeśli wszystkie trzy, to śmierć jest już niepotrzebna – trafiłaś do nieba za życia.”

Wharton podaje swój przepis na miłość i chyba się zgodzicie, że bez tych trzech składników trudno jest zbudować coś stałego. Tylko jak pielęgnować te wszystkie uczucia jednocześnie? Wie ktoś?

Wojciech Kuczok – „Widmokrąg”

„ (...) a kiedy jej się pojawiały te nawroty przykre, kiedy zaczynała się wymykać sama sobie, musiałem ją trzymać mocno, chronić musiałem, bo w tych okresach mogła się poobijać o powietrze, w tych okresach jej się ziemia usuwała spod nóg, trzeba było tulić ją, lekarstwa niepostrzeżenie w soku rozpuszczać, tulić ją, tłumacząc, że wszystko jest w porządku miłosnym dla nas raz na zawsze ustalonym, tulić ją, z ust do ust ten sok psychotropowy podstępnie przelewając, tulić ją, zapewniając, że byliśmy, jesteśmy i będziemy, że to się dzieje naprawdę, tulić ją, a potem czuć, jak w niej napięcie słabnie, jak się rozładowuje źródło histerii, jak mięknie mi w ramionach i wierzy już bezgranicznie w moje, (...) tulić ją kocem i raz jeszcze sen sprawdzić, bo jeśli ów sen syntetyczny jej się pod powiekami miotał, zwykłem całować jej powieki, póki drgać mi pod wargą nie przestały.”

Tak, wiem, nie jest opis zbyt optymistyczny. Czy jednak nie ma czegoś pięknego w tak silnym uczuciu do drugiego człowieka, które pozwala trwać przy nim w zdrowiu i w chorobie? Facet, który chroni, jak ten tutaj, tuli, tłumaczy, dba. Drogie Panie, która by tak chciała? Ręka do góry!

Piotr Adamczyk – „Pożądanie mieszka w szafie”

„Nie jestem pewien do czego służy miłość, ale tak mniej więcej wydaje mi się, że do kupowania Ci świeżego chleba, gdy jeszcze śpisz, do podawania ręcznika gdy wychodzisz spod prysznica, do parzenia Ci kawy i przyjmowania za to uśmiechu, do chowania Cię pod parasolem albo w dłoniach, do niewierzenia w cellulitis, do niewidzenia zmarszczki, do słuchania z Tobą muzyki i spacerowania palcami po Tobie.”

Gdybym nie znała autora, pomyślałabym, że te słowa napisała kobieta. Mało kiedy mężczyzna mówiąc o miłości zabarwia ją taką nutką romantyzmu, który jednocześnie jest bardzo prawdziwy, nieprzesłodzony. I to „spacerowanie palcami po Tobie” och...

Janusz Leon Wiśniewski – „Martyna”

„Pamiętam teraz słowa babci, która mówiła, że miłość jest wtedy, kiedy chcesz z kimś przeżywać wszystkie cztery pory roku. Kiedy chcesz z kimś uciekać przed wiosenną burzą pod osypane kwieciem bzy, a latem zbierać z tym kimś jagody... i pływać w rzece. Jesienią robić razem powidła i uszczelniać okna przed wiatrem. Zimą – pomagać przetrwać katar i długie wieczory, a jak już będzie zimno, rozpalać razem w piecu.”

Fajny ma styl ten Wiśniewski. Jego lekkie pióro maluje nam w głowach obrazy, które potem długo nie mogą wyrwać nas z przeczytanej historii. Prosty opis miłości, bo cóż... chyba nie potrzeba nam komplikacji w tym „życiu pełnym trudnych regułek, które należy umieć na pamięć”.

Marek Hłasko (do Agnieszki Osieckiej) – „Listy na wyczerpanym papierze”

„Moja mała, ja tak tęsknię za Tobą, że mi się w głowie mąci i sam snuję jakieś idiotyczne opowieści. Jeśli nie wrócę do Ciebie, to chyba umrę, a Ty wiesz, że jestem specjalistą w reżyserowaniu nieszczęścia.”

Hłasko był, jaki był i miał tyle kobiet, ile miał, ale jedno jest pewne – takie listy chciałaby dostawać niejedna kobieta. Prosto z mostu, nutka dramatyzmu, miłość gorejąca. Amen.

Paulo Coelho – „Brida”

„Miłość jest jedynym pomostem między widzialnym a niewidzialnym, który zna każdy. Jest jedynym językiem, w którym da się wyrazić lekcje, jakich na co dzień udziela Wszechświat istotom ludzkim. (...) – Jak mam rozpoznać swoją Drugą Połowę? – Nie bojąc się ryzyka. Ryzyka porażki, odrzucenia, rozczarowań. Nigdy nie wolno nam zrezygnować z poszukiwania Miłości. Ten, kto przestaje szukać, przegrywa życie.”

Apel Coelho, aby nigdy się nie poddawać w poszukiwaniu miłości, bo jest ona celem naszego życia. Wszystko prędzej czy później sprowadza się właśnie do niej, dlatego ważne są poszukiwania, dążenia i w końcu pielęgnowanie jej.

Dobrze, skoro już dokonałam mojej edukacji miłosno-literackiej, mogę iść spać w spokoju. Książek pełno, opisów jeszcze więcej, ale czasem warto przystanąć, zawiesić wzrok i uczucia na jakimś małym fragmencie. Wy, panowie, także nie staniecie się mniej męscy, jeśli od czasu do czasu złożycie literki w romantyczną całość. Serio. Miłość nie gryzie, szczególnie ta na papierze ;)

Udostępnij na  (19)Zobacz komentarze (2)