Billie i Franck to para poranionych przez życie dwudziestokilkulatków. Podczas czytania powieści „Billie” poznajemy ich dzieciństwo i początki dorosłości. W tej książce Anna Gavalda udowadnia, że możliwa jest przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną. On gej nieakceptowany przez otoczenie, ona – pogubiona dziewczyna z patologicznej rodziny.
Ich drogi schodzą się podczas przygotowań do przedstawienia. Dzięki sztuce Musseta i ogrywaniu w niej głównych ról, poznają nie tylko emocje swoich postaci, ale przede wszystkim siebie. Swoją interpretacją Musseta wbijają w krzesła nauczycielkę i kolegów z klasy, którzy dotąd tylko ich gnębili. Pokazują sobie, jak wartościowymi ludźmi i udowadniają, że nie trzeba być w centrum uwagi, żeby okazać się w czymś dobrym.
Próby łączą ich, rozmawiają, poznają swoje zupełnie różne światy. Od tamtej pory ich świat jest wspólny, mimo, że na chwilę żyją z daleka od siebie, koleje losu znowu ich łączą. Od tamtej pory wspólnie mieszkają w Paryżu i razem stawiają czoła przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Wreszcie zaczyna im się układać, ona przejmuje kwiaciarnię, zaś on staje się wziętym jubilerem i spełnia swoje marzenia.
Ich wspólna wyprawa w góry do rezerwatu kończy się do tego stopnia dramatycznie, że Billie opowiada całą historię ich życia gwieździe, którą prosi o pomoc by jej przyjaciel przeżył. To chwile grozy również dla czytelnika.
Także tym razem Gavalda nie zawiodła, każdą swoją książką chwyta emocje czytelnika i już nie chce ich puścić, aż do ostatniej strony. Książka napisana jest prosto, ma dużo dialogów, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko. Jeśli jeszcze nie mieliście żadnej książki Gavaldy w ręce koniecznie nadróbcie zaległości.
„Billie” to bardzo dobra książka, która zrobi szczególne wrażenie na początkujących fanach pisarki. Jeśli jesteście już po lekturze „Kochałem ją” i „Po prostu razem” książka pokaże Wam inną, dotąd nieznaną stronę Gavaldy.
Anna Gavalda to pisarka, która trafia do czytelnika prostolinijnością i bezpośredniością. Nie owija w bawełnę, nie używa rozwlekłych opisów i nie pisze zbędnych słów, w jej książkach nic nie dzieje się bez przyczyny. Taka już jest i czyta się ją świetnie. Po przeczytaniu wszystkich książek czuję, że tytułowa Billie ma dużo cech samej autorki.
Książkę czyta się w jedną noc. Pozostałe też. „Po prostu razem” pożyczyłam wujkowi, który od matury niczego nie przeczytał, tę „połknął” w kilka godzin. Potem książka poleciała do Szwajcarii, gdzie przeczytało ją 20 osób. Po kilku latach wróciła do mnie i czeka na zniechęconych książkoczytaczy.