Oni mieli „gówniane życie”, ale walczą o siebie każdego dnia. Gavalda o przyjaźni geja i prostytutki

żurnalista

Nazywana „generałem, który dba o swoich ludzi”, w projekcie Today – ogarniacz wszystkiego i nadworny krytyk tekstów żurnalistów. Fanka wszystkiego, co zawiera cukier, wegetarianka. Nie pije kawy, woli herbatę, którą przyswaja hektolitrami. Relaksuje się przy filmach Woody’ego Allena. Miłośniczka wysokich obcasów. Ze sportów uprawia tylko biegi do tramwaju. Przeprowadzała się trzynaście razy, od półtora roku mieszka na warszawskiej Pradze, w której zakochała się bezgranicznie. Imię odziedziczyła po bohaterce powieści o markizie Angelice, czego do tej pory nie wybaczyła rodzicom. W wolnych chwilach poszukuje muzycznych perełek.

 2 min. czytania
 0
 2
 4 stycznia 2016
Pixabay
Jednym zdaniem: Co mają wspólnego: siła przyjaźni i kunszt literacki Anny Gavaldy? Przeczytajcie, aby się dowiedzieć.

Billie i Franck to para poranionych przez życie dwudziestokilkulatków. Podczas czytania powieści „Billie” poznajemy ich dzieciństwo i początki dorosłości. W tej książce Anna Gavalda udowadnia, że możliwa jest przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną. On gej nieakceptowany przez otoczenie, ona – pogubiona dziewczyna z patologicznej rodziny.

Ich drogi schodzą się podczas przygotowań do przedstawienia. Dzięki sztuce Musseta i ogrywaniu w niej głównych ról, poznają nie tylko emocje swoich postaci, ale przede wszystkim siebie. Swoją interpretacją Musseta wbijają w krzesła nauczycielkę i kolegów z klasy, którzy dotąd tylko ich gnębili. Pokazują sobie, jak wartościowymi ludźmi i udowadniają, że nie trzeba być w centrum uwagi, żeby okazać się w czymś dobrym.

Próby łączą ich, rozmawiają, poznają swoje zupełnie różne światy. Od tamtej pory ich świat jest wspólny, mimo, że na chwilę żyją z daleka od siebie, koleje losu znowu ich łączą. Od tamtej pory wspólnie mieszkają w Paryżu i razem stawiają czoła przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.

Wreszcie zaczyna im się układać, ona przejmuje kwiaciarnię, zaś on staje się wziętym jubilerem i spełnia swoje marzenia.

Ich wspólna wyprawa w góry do rezerwatu kończy się do tego stopnia dramatycznie, że Billie opowiada całą historię ich życia gwieździe, którą prosi o pomoc by jej przyjaciel przeżył. To chwile grozy również dla czytelnika.

Także tym razem Gavalda nie zawiodła, każdą swoją książką chwyta emocje czytelnika i już nie chce ich puścić, aż do ostatniej strony. Książka napisana jest prosto, ma dużo dialogów, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko. Jeśli jeszcze nie mieliście żadnej książki Gavaldy w ręce koniecznie nadróbcie zaległości.

„Billie” to bardzo dobra książka, która zrobi szczególne wrażenie na początkujących fanach pisarki. Jeśli jesteście już po lekturze „Kochałem ją” i „Po prostu razem” książka pokaże Wam inną, dotąd nieznaną stronę Gavaldy.

Anna Gavalda to pisarka, która trafia do czytelnika prostolinijnością i bezpośredniością. Nie owija w bawełnę, nie używa rozwlekłych opisów i nie pisze zbędnych słów, w jej książkach nic nie dzieje się bez przyczyny. Taka już jest i czyta się ją świetnie. Po przeczytaniu wszystkich książek czuję, że tytułowa Billie ma dużo cech samej autorki.

Książkę czyta się w jedną noc. Pozostałe też. „Po prostu razem” pożyczyłam wujkowi, który od matury niczego nie przeczytał, tę „połknął” w kilka godzin. Potem książka poleciała do Szwajcarii, gdzie przeczytało ją 20 osób. Po kilku latach wróciła do mnie i czeka na zniechęconych książkoczytaczy.

Udostępnij na  (2)Skomentuj