Dzieła wielkich malarzy zachwycają ludzi na całym świecie. Jednak mało kto pamięta, że wielcy twórcy często żyli w nędzy i za życia nie doczekali się sławy. Ona pojawiła się dopiero po ich śmierci.
Gdyby Vincent Van Gogh, Claude Monet czy Jan Vermeer żyli, byliby z pewnością majętnymi ludźmi. Życie jest jednak przewrotne. Dało im talent, pasję oraz innowacyjny sposób myślenia, który wyprzedzał czasy, w jakich przyszło im tworzyć. W zamian zafundowało nędzę i zapomnienie towarzyszące im aż do ostatniego tchnienia.
Jan Vermeer
„Dziewczyna z perłą” to jedno z najbardziej znanych dzieł sztuki. Jednak jego twórca za życia nie mógł liczyć na sławę. Artysta pochodził z rodziny, która miała dość poważne problemy finansowe. Mimo ślubu z dobrze sytuowaną Cathariną Bolnes, jego sytuacja materialna nie była najlepsza. Vermeer malował bardzo mało, w dodatku prawdopodobnie tylko dla indywidualnych odbiorców. Imał się różnych zajęć, m.in. prowadził rodzinną oberżę, handlował dziełami sztuki i był rzeczoznawcą. Jego nieciekawe położenie pogorszyła wojna francusko-holenderska w 1672 roku. Swej zasłużonej sławy doczekał się 200 lat po śmierci, gdy krytyk W. Burger w 1866 roku napisał o Vermeerze „Sfinks z Delft”.
El Greco
Malarz równie tajemniczy, co kontrowersyjny. Po przybyciu do Toledo, które było stolica kultury miał możliwości do znalezienia pracy, mecenasa czy objęcia posady nadwornego malarza. Jednak fakt, że jego pierwsze dzieła znacząco odbiegały od klasycznej sztuki renesansowej wzbudzając kontrowersje, znacznie utrudnił osiągnięcie tych celów. W rezultacie nie mógł liczyć na uznanie ze strony ludzi. Bazując na renesansowych kanonach piękna, szukał jednocześnie własnej formy wyrazu artystycznego. Wyprzedził swoją epokę, która nie była gotowa na innowacje. Doceniony został dopiero w XIX wieku.
Vincent Van Gogh
Nie ma dziś człowieka, który nie zna tego malarza. Wybitny twórca za życia miał wiele problemów. Nie stronił od używek, często odwiedzał domy publiczne i brał udział w licznych skandalach. Miał problemy psychiczne, które z czasem się nasilały. Najpierw odciął sobie ucho, a niedługo później wylądował w szpitalu psychiatrycznym, gdzie popełnił samobójstwo. Mimo że w ciągu swego życia stworzył dwa tysiące obrazów, to sprzedał zaledwie jeden, i to zaprzyjaźnionej malarce. Paradoksalnie tuż po jego śmierci ceny wykonanych przez niego prac osiągały już wartość kilkudziesięciu milionów dolarów.
Paul Gauguin
Ten malarz pochodził z bogatej rodziny, jednak to nie uchroniło go przed losem nędzarza. Paul początkowo malarstwo traktował jako hobby, z czasem jednak stało się ono pasją, bez której nie mógł żyć. Nie było go stać na utrzymanie się w Paryżu, więc z rodziną przeprowadził się do Rouen, by zmniejszyć wydatki na życie. Bezskutecznie. W rezultacie Gauguinowie przenieśli się do Kopenhagi. Niedługo później Paul rozstał się z żoną i podążył własną ścieżką. Artysta miał słabość do egzotycznych zakątków. Chcąc uciec przed miejskim zgiełkiem, wybrał się w podróż na Thaiti. Jeszcze kilkukrotnie wracał do Francji, jednak za każdym razem był w coraz gorszej sytuacji finansowej. Zmarł na atak serca z dala od rodziny i ojczystego kraju.
Nikifor Krynicki (Epifaniusz Drowniak)
Niedoceniony artysta żyjący w samotności i nędzy. Uważany był za upośledzonego kalekę, który w dodatku bardzo niewyraźnie mówił. Takie postrzeganie przez ludzi nie przeszkodziło mu w tworzeniu wybitnych prac. Choć jego prace zostały docenione dopiero po śmierci, do dziś uważa się go za najwybitniejszego przedstawiciela prymitywizmu. Godny uznania jest fakt, że artysta ten stworzył 40 tys. dzieł.
Historia już nie raz pokazała, że nietuzinkowy umysł artysty musi zderzyć się z brutalną rzeczywistością. Niezrozumienie, krytyka i niechęć to nieodłączni towarzysze wybitnych twórców. Najpiękniejsze jest to, że nawet mimo biedy, choroby i nieprzychylnych komentarzy nigdy nie porzucili swojej pasji - malarstwa. Dzięki temu dziś możemy się cieszyć wspaniałymi dziełami sztuki, które osiągają astronomiczne ceny. Ale żadna suma pieniędzy nigdy nie zastąpi talentu.