Ikona kina, gwiazda, legenda, seksbomba, supermodelka, czarująca aktorka i tancerka – mogłoby się wydawać, że Marilyn Monroe wiodła idealne życie. Jak to się stało, że miała depresję, bulimię, nadużywała alkoholu i leków nasennych oraz odeszła w wieku 36 lat?
Problem nadwrażliwców polega właśnie na tym, że mogliby istnieć w wielu wersjach, ale życie jest tylko jedno i zmusza do tego, żeby byli przede wszystkim tymi, za których biorą ich inni.
Ogromny wpływ na psychikę i dorosłe życie Normy Jeane Mortenson (tożsamość zmieniła później) miało pełne samotności dzieciństwo. Jej matkę, Gladys, umieszczono w zakładzie dla psychicznie chorych; przez wiele lat nie wiedziała, kim jest jej biologiczny ojciec. Dziewczynka trafiała kolejno do jedenastu różnych rodzin zastępczych. Spędziła także rok w domu dziecka Children’s Aid Society Orphanage w Los Angeles. Wpłynęło to na jej ciągłe poszukiwanie miłości i akceptacji, a także problemy z pewnością siebie. Możliwe, że to właśnie dlatego pierwszy raz wyszła za mąż już w wieku 16 lat. Poza tym Marilyn cierpiała na bezsenność – nocami wydawało jej się, że ktoś chce się włamać do pokoju, że grozi jej niebezpieczeństwo. Gdy zachodziła w ciążę, wciąż uznawała, że to niewłaściwy moment na macierzyństwo. W związku z tym przeszła kilka aborcji, o których nie bała się mówić publicznie.
Nigdy nie mogłam pogodzić się z kreowaniem mnie na symbol seksu. Z seksu uczyniono przedmiot. Nienawidzę myśli, że mam być przedmiotem.
Marilyn była szatynką, słynny platynowy odcień włosów pojawił się na jej głowie dopiero, gdy rozpoczęła karierę filmową. Początkowo powstawał dzięki płukance z wody utlenionej. Gdy Monroe z powodu operacji wyrostka znalazła się w szpitalu, jej pielęgniarka odnotowała, że aktorka farbowała na jasny blond również włosy łonowe. Urody Marilyn również nie możemy nazwać dziełem Matki Natury. Znana aktorka często korzystała z usług chirurgów plastycznych – przeszła m.in. korektę uzębienia, nosa oraz dolnej szczęki. Nie szczędziła również makijażu. To właśnie obsesja na punkcie wyglądu stała się przyczyną jej bulimii.
Och! Jak trudno być intelektualistką!
Choć w filmach zwykle grała zakochane, nieświadome, niepoważne blondyneczki, w rzeczywistości była mądrą i bardzo wrażliwą kobietą. Jej ulubionym artystą był Francisco Goya. Była również zafascynowana prezydentem Abrahamem Lincolnem, jego zdjęcie miała w każdym ze swoich mieszkań. Przeczytała m.in. „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta, „Ulissesa” Joyce’a, „Czarodziejską górę” Tomasza Manna oraz „Listy” George Sand. Studiowała też prace Freuda. Nie unikała również sportu. Trenowała surfing (pod okiem byłego kulturysty Tommy’ego Zahna), a także... podnoszenie ciężarów!
Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej przytulić w zimną noc.
Marilyn zagrała w ponad 30 filmach. Jeden z najsłynniejszych to komedia „Pół żartem, pół serio”. Okazuje się, że podczas kręcenia tego filmu była tak rozchwiana psychicznie, że nie potrafiła zapamiętać jednolinijkowej kwestii, więc niektóre ujęcia powtarzano nawet sześćdziesiąt razy! Poza tym spóźniała się na plan, miała wiele fanaberii i wymagań, jednego z aktorów oblała ze złości szampanem. Gdy reżyser zwracał jej uwagę, krzyczała „Odpierdol się”, co stało się jej standardową odzywką.
Uważam że szczerość i prostota i bezpośredniość, do których (prawdopodobnie) dążę, są często brane za czystą głupotę a jako że żyjemy w szczerym świecie – bardzo możliwe że bycie szczerym to głupota.
Przyjaźniła się z wieloma intelektualistami, m. in. z Trumanem Capotem. Pisarz chciał, by to ona zagrała Holly Golightly w „Śniadaniu u Tiffany’ego”, jednak producenci postawili na Audrey Hepburn. Jedną z jej najbliższych przyjaciółek Marilyn była wokalistka jazzowa, Ella Fitzgerald, której bardzo pomogła w karierze. Głośno było również o jej związku z dramatopisarzem Arthurem Millerem. W 1956 r., niedługo przed ślubem z artystą, przeszła na judaizm.
Nieważne, co o mnie myślą, ważne żeby mnie kochali.
Nie jest tajemnicą, że Marilyn zmieniała mężczyzn częściej niż rękawiczki. Spotykała ich zwykle na przyjęciach, które tak uwielbiała. Do jej najsłynniejszych kochanków należą: Charlie Chaplin junior (syn znanego aktora), Marlon Brando, Frank Sinatra oraz John Kennedy (ich romans zaczął się jeszcze przed zaprzysiężeniem JFK na prezydenta USA) i jego brat Robert. Romansowała również z dziennikarzem Jamesem Baconem, który napisał o niej: „Gdy sunęła tym swoim erotycznym zygzakiem, jej pośladki podskakiwały jak dwa młode szczeniaki kotłujące się pod prześcieradłem”. Z kolei aktor Tony Curtis, z którym romansowała, po pracy nad „Pół żartem, pół serio” mówił: „całując ją, czułem się, jakbym całował Hitlera”. Jej drugi mąż, baseballista Joe DiMaggio, po rozwodzie wynajął kilku detektywów, by śledzili każdy jej ruch i zamontowali podsłuch w jej domu. Wierzył, że będą jeszcze razem. Ich burzliwe małżeństwo rozpadło się po 274 dniach. Gwiazda każde rozstanie i niepowodzenie bardzo przeżywała. Regularnie korzystała z usług psychoterapeuty. O jej relacji z Colinem Clarkiem powstał w 2011 r. film „Mój tydzień z Marilyn” w reżyserii Simona Curtisa. W rolę Marilyn wcieliła się Michelle Williams.
Lepiej złamcie mi serce niż nos.
Marylin uwielbiała perfumy (szczególnie Chanel No.5), choć miłość ta kłóci się z głośnymi plotkami o jej wątpliwej dbałości o higienę osobistą. Współpracownicy opowiadali o odorze, który jej towarzyszył, a projektanci o brudnych sukienkach, które im oddawała po wypożyczeniu. Okazuje się, że nie nosiła bielizny nawet podczas menstruacji. Marilyn wybielała swoją skórę przy użyciu kremu z hormonami; jednym z jego efektów ubocznych był rosnący na jej twarzy jasny meszek. Monroe nie usuwała go, uważała bowiem, że dzięki niemu jej cera wygląda delikatniej w obiektywie kamery.
Nie chciałam umrzeć, jedynie prowokowałam śmierć. Nie otrułam się. Bóg umiera jeśli go nie kochamy, ale ja nie umarłam, choć nikt mnie nie kochał.
5 sierpnia 1962 znaleziono ją martwą w jej domu w Brentwood w Los Angeles. Naga leżała na łóżku, a w dłoni miała słuchawkę telefoniczną. Przyczyną zgonu, według protokołu z sekcji zwłok, było przedawkowanie środków nasennych, choć nadal niewyjaśnione są okoliczności jej śmierci. Niektórzy uważają, że przez związki z rodziną Kennedych mogła poznać wiele tajemnic państwowych USA, a zwolennicy teorii spiskowych, że to właśnie to było przyczyną śmierci aktorki. Dziś nie jest już tajemnicą, że w ostatnich latach życia Monroe była podsłuchiwana przez FBI. Ozdobiona koralikami suknia od Jeana Louisa, w której Marilyn śpiewała „Happy Birthday” prezydentowi Kennedy’emu, została kupiona w 1999 roku za 820 tysięcy funtów.
Marilyn Monroe wciąż jest inspiracją dla twórców filmowych, pisarzy, grafików, malarzy i muzyków.