Początek tegorocznej jesieni ekipa Jana Kolskiego spędziła w lesie w Mikołajowie oraz Tomaszowie Mazowieckim. To tam przez ponad 20 dni odbywały się zdjęcia do „Las, 4 rano”, który na ekranach kin pojawi się wiosną przyszłego roku.
Nadchodząca produkcja twórcy „Serce, serduszko” i „Zabić bobra” to inspiracja książką „Las, 4 rano” wydanej w tym roku. Jak twierdzi reżyser, nowe dzieło to poruszający film o samotności, nadziei i miłości. Główny bohater Forst to zamożny człowiek, który z króla życia staje się leśnym dziadem. Mieszka w wybudowanej ziemiance, a jego jedynym pożywieniem jest upolowana zwierzyna. Przy życiu trzyma go jedynie Nata, miejscowa prostytutka. Kiedy kobieta staje się ofiarą okolicznych gangów, Forst zdaje sobie sprawę, jak wiele dla niego znaczyła. Po jej śmierci w lesie pojawia się Jadzia, trzynastoletnia córka Naty domagająca się dla siebie opieki. Jadzia zaczyna wspólne życie z Forstem, co zdecydować ma o przyszłości bohaterów.
Na wyprawę do lasu zdecydowali się najlepsi polscy aktorzy. W produkcji zobaczymy między innymi Krzysztofa Majchrzaka w roli Forsta, a także Olgę Bołądź oraz Marysię Blandzi.
Za kierownictwo produkcji odpowiadają natomiast Paweł Kosuń i Agnieszka Janowska, która odpowiedziała na nasze pytania.
Adrian Jabłoński: Z wielu rozmów wynika, że ekipa zdjęciowa podczas zdjęć była mocna ograniczona. Mniejsza liczba osób sprzyja pracy?
Agnieszka Janowska: Tak, to prawda. Niskobudżetowy charakter naszego przedsięwzięcia oznaczał również ograniczenia w liczbie osób na planie. Jednak dzięki temu wytworzyła się niesamowita energia, synergia działania. Wiele osób z ekipy debiutowało na planie „Lasu” - jestem przekonana, że to będzie dobry początek ich dalszej pracy zawodowej.
Adrian Jabłoński: Większość zdjęć odbywała się w lesie w Tomaszowie Mazowieckim i Mikołajowie. Ciągła praca w plenerze znacznie różni się od tego, czego doświadczyć możemy we wnętrzach?
Agnieszka Janowska: Zdecydowanie warunki, które mieliśmy, można nazwać trudnymi. 24 z 27 dni zdjęciowych stanowiły plenery. Większość z tych dni zaczynaliśmy jeszcze przed wschodem słońca, a kończyliśmy po zmroku. Nie wiedzieliśmy, co czeka nas następnego dnia. W ciągu miesiąca otaczający nas las bardzo się zmienił, co z jednej strony było magicznym doświadczeniem, ale z drugiej - doskwierały deszcz i zimno.
Adrian Jabłoński: „Las, 4 rano” to adaptacja książki Jana Jakuba Kolskiego. Realizacja adaptacji książki to trudniejsze wyzwanie? Przed rozpoczęciem zdjęć ekipa zapoznała się jedynie ze scenariuszem czy znajomość pierwowzoru też była konieczna?
Agnieszka Janowska: Scenariusz i książka różnią się od siebie. Pracowaliśmy na podstawie scenariusza. Od strony produkcyjnej praca nad ekranizacją książki niczym nie różni się od pracą nad oryginalną historią. To scenariusz jest punktem odniesienia.
Adrian Jabłoński: Poprzednia produkcja Jana Jakuba Kolskiego „Serce, serduszko” nie okazała się sukcesem kasowym i komercyjnym. Macie jakiekolwiek przewidywania i założenia, jak odebrany zostanie „Las, 4 rano”?
Agnieszka Janowska: „Las, 4 rano” to film bardzo osobisty, ale poprzez to dotyka wartości uniwersalnych, ważnych dla każdego z nas. W pierwszej kolejności planujemy zgłoszenie filmu na najważniejsze międzynarodowe festiwale i zakładamy, że te pokazy będą punktem wyjścia w zakresie odbioru filmu. Następnie film będzie dystrybuowany kinowo w Polsce.
Adrian Jabłoński: W środowisku filmowym daje się słyszeć różne opinie na temat współpracy z Janem Jakubem Kolskim. Jak oceniasz pracę z reżyserem na planie „Lasu, 4 rano”?
Agnieszka Janowska: Z punktu widzenia naszej firmy produkcyjnej, Centrali, współpraca przy tym projekcie była jednym z najciekawszych doświadczeń. Profesjonalizm reżysera, jasno określone potrzeby / cele dają przestrzeń do skupienia się nad myśleniem, jakimi środkami osiągnąć najlepszy efekt. To inspirujące.
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy po drodze pomogli nam w powstaniu filmu, w szczególności dotyczy to Miasta Tomaszów, Łódź Film Commision, Nadleśnictwa Brzeziny, Związku Strzeleckiego, Jarosława Suwalskiego i Taboru Dębica i wielu wielu firm, które nam pomogły, a bez których film naprawdę nie mógłby powstać. Zaciągnęliśmy duży dług wdzięczności. Do zobaczenia!