Jeśli przechodzenie na czerwonym świetle, to dla Was codzienność, a cynamon łyżką połykacie bez mrugnięcia okiem, to prawdziwe z Was kozaki. Mała adrenalina nikomu nie zaszkodzi, ale ryzykowanie życiem dla zabawy to level hard, po którym możemy nie mieć już nic więcej do przejścia. Poznajcie niebezpieczne rozrywki, których nie warto powtarzać.
Pociąg do adrenaliny
Liczymy owce, łysych na ulicy albo płatki koniczyny. Ci, którzy potrzebują silniejszych wrażeń wybierają pociągi. Jeśli zliczanie przejeżdżających składów wydaje się Wam nudnym zajęciem, to wzbogaćmy je o dodatkowe atrakcje. Można, biorąc przykład z rosyjskich bądź indyjskich nastolatków, schować się w szczelinach konstrukcyjnych mostu lub leżeć płasko na torach mając nadzieję, że nasze ciało zmieści się pod przejeżdżającym pociągiem. Ciekawy sposób na urozmaicenie bliskich spotkań z transportem kolejowym podsuwają mieszkańcy Indonezji. Wierząc w uzdrawiającą moc torów przykładają do nich chore miejsca swojego ciała. Z PKP obcuje się na dwa sposoby: uciekasz przed nadjeżdżającą lokomotywą, albo dotykasz przejeżdżających wagonów. Jakby korzystanie z toalety w polskim pociągu nie zaliczało się już do sportów ekstremalnych.
Tracąc oddech
Łapiesz za gardło i podduszasz. Czekasz, aż krew odpłynie z twarzy, zanika oddech i spowalnia bicie serca. W ostatniej chwili zdejmujesz uścisk. Na chwilę się mdleje, odpływa i traci przytomność. Podobno wrażenie jest niesamowite. Tak bawią się nastolatki, a filmiki z podduszeń wrzucają do sieci. W modzie jest oklejanie ciała taśmą lub hiperwentylacja, a wszystko po to by ze sobą rywalizować. Rocznie, niemal tysiąc uczestników tych zabaw umiera. A kiedyś grzecznie wdychało się spirytus przez chusteczkę lub na potęgę piło się syrop na kaszel.
Na krawędzi
Odkąd światem zaczęły rządzić lajki i serduszka wrzucane w kanały social media zdjęcia stały się wyznacznikiem społecznej pozycji. Zdradźmy dwie z niepisanych zasad estetyki instagramowego fotografa: obowiązkowe jest zastosowanie dopasowanego filtra oraz odpowiednie wykadrowanie zdjęcia. Przykładowo: aby zrobić atrakcyjną panoramę najlepiej wejść na najwyżej położony punkt. Stosując się do tej zasady śmierć poniosła młoda Australijka pozując do zdjęcia w Norwegii. Po jej nieszczęśliwym wypadku kraj skandynawski przestał promować jedną ze swoich atrakcji: Trolltungę, wysuniętą ponad 700 m półkę skalną. Ta niezwykła skała przyciągała podróżników z całego świata. Turyści robili sobie fotografie stojąc bądź siedząc na krawędzi zawieszonej nad przepaścią. Nie brakowało również takich, którzy na skale rozbijali namiot by podziwiać piękny wschód słońca. Wrażenia rzeczywiście mogły być niezapomniane.
Zdjęcie pogrzebowe
Nawet niewinne z pozoru selfie może okazać się śmiertelne. W Warszawie mężczyzna spadł do Wisły w czasie próby zrobienia zdjęcia - niestety nie udało się go uratować. W centrum Moskwy młoda dziewczyna cykając selfie niefortunnie oparła się o uszkodzoną barierkę. Umarła na miejscu. Kolejna Rosjanka postrzeliła się pozując do zdjęcia z pistoletem. W Rosji podczas ustawiania się do selfie zginęło już 10 osób. Kampanie społeczne o potrzebie zapisania pasów lub ryzyku jakie nosi skakanie na główkę w zakazanych miejscach są powszechnie znane. W Rosji rozpoczęto kampanie informacyjną „Fajne selfie może kosztować życie”.
Uzależnieni od adrenaliny
Każdy sport ekstremalny niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Podczas skoku na bungee szarpnięcie może uszkodzić nam narządy wewnętrzne. Decydując się na przygodę ze spadochronem trzeba brać pod uwagę, że może zawieść sprzęt, a czasem i czynnik ludzki. Chętni do takich ekstremalnych wyczynów przygotowują się miesiącami, minimalizując tym samym ryzyko. Czasem jedna chwila nieuwagi może przekreślić nasze zdrowie, a nawet życie.