Najbardziej abstrakcyjne teksty na podryw

adept

Na co dzień studentka fizjoterapii, która czerpie dzikąsatysfakcjęz ucisku punktów spustowych. Po godzinach wielbicielka i częsta bywalczyni koncertów i festiwali muzycznych. Zazwyczaj ją nosi, przepełnia pozytywna energia i cechuje spory dystans do siebie. Uwielbia dobrą zabawę, modę i alternatywnego rocka. Propaguje zdrowy styl życia, chociażsamej zdarza jej się niekiedy zgrzeszyć. Lubi zdrowo gotować i dzielić się ze znajomymi swoimi wiktuałami, tak jak i muzycznymi perełkami znalezionymi w odmętach Internetu. Chwile zawiera w hashtagach, momenty uchwycąna kolorowych fotografiach, z prędkościąświatła podłapuje internetowe żarty, które z łatwościąwplata w życie codzienne. Pasjonatka podróży, kultury koreańskiej i szalonych imprez, bo życie ma się tylko jedno i dobrze przeżyćje najpełniej.

 4 min. czytania
 0
 13
 3 grudnia 2015
Fot. Pixabay
Jednym zdaniem: 6 najbardziej abstrakcyjnych sposobów na to, by poderwać dziewczynę.

Komplement na ładne oczy czy uśmiech już nie wystarcza. Raczej odstrasza i wprawia w większe zakłopotanie, zwłaszcza gdy słyszy się go z ust nieznajomego na ulicy, przystanku, w autobusie. W klubie lub barze postawienie drinka to też dzisiaj za mało. Najtrudniejsze jest jednak samo zwrócenie na siebie uwagi płci przeciwnej. Życie mężczyzny pod tym względem może być naprawdę trudne, aczkolwiek niektórym udaje się wzbić na wyżyny kreatywności i sprawić, że kobiety się nimi zainteresują. Przed Wami lista najbardziej absurdalnych motywów na podryw.

6. Mapa

Przepraszam, czy masz może mapę, bo zagubiłem się w Twoich oczach. Poratować zagubionego w mieście zawsze dobra rzecz. Gorzej, gdy po zapytaniu o mapę jest ciąg dalszy, który w głowie potencjalnej kandydatki na dziewczynę rodzi raczej strach o swoje nerki i wywołuje dziki wystrzał adrenaliny do mózgu, niż traktuje komplement z należytym mu szacunkiem. Oczywiście, jest w tym jakaś finezja, ale teksty tego typu słyszane znienacka, nigdy nie zwiastują dobrego zakończenia. Poza tym rodzą jedno, zasadnicze pytanie – kiedy osobnik ów zdążył się tak wpatrzeć w te moje ślepia, że aż się w nich zgubił? Podejrzane.

5. SGH

Każda dziewczyna, a przy tym i jej kochająca matka, marzy by spotkać tego jedynego, który to zagwarantowałby jej przyszłość jak z bajki. Pławiłaby się nie tylko w czułym i szczerym uczuciu ukochanego, ale również materialnej harmonii, niczym nie musząc się już przejmować. Nie ukrywajmy, stabilność finansowa, to jednak bardzo ważna rzecz i nawet prawdziwa miłość, niejednokrotnie nie przeszła tej próby. Bo za coś trzeba żyć, a już najlepiej godnie i na poziomie. W takich chwilach, drogie panie, z pomocą przychodzą studenci Szkoły Głównej Handlowej. Rzeczony osobnik z zasady nie ma oporów, by od razu przejść do sedna i przekonać dziewczynę, że powinna się z nim umówić, bo ten ma przed sobą świetlaną przyszłość, a co za tym idzie, ona u jego boku też nie musiałaby się o nic martwić. Nie da się ukryć, argument to jakiś jest, dodać nawet można, że nie najgorszy. Mimo to, my baby już tak mamy, że na następnym przystanku jednak wysiadamy.

4. Spadający Anioł

Czy bardzo bolało jak spadałaś z nieba? Bo musisz być aniołem. Oj, bolało. Na pewno jednak nie spadanie, ale poziom przytłoczenia tymi słowami. Bo co taki człowiek może wiedzieć o byciu aniołem? Albo dajmy na to o jego przeciwieństwie – diable? Wtedy w głowie świta jednak myśl, że delikwent i na to może liczyć. Halo! Na usta aż się ciśnie riposta, że przecież nikt nie powiedział, że anioły muszą być ładne albo chociaż spokojne, albo... Kto w ogóle widział anioła, by być w stanie tworzyć podobne porównania? Co, jeśli pytanie nietaktownie zostanie odebrane jako zapytanie w kwestii wiary? Jedno jest pewne: wyraz twarzy pt. „niezadowolony cherubinek” – gwarantowany.

3. Złodziej

Czy twój ojciec był złodziejem? Bo musiał schować diamenty w twoich oczach. Myślę, że kluczowe w tej wypowiedzi jest postawienie pauzy po pytaniu, która automatycznie sprawia, że każda z nas, dziewczyn, wzięłaby nogi za pas albo przynajmniej wytrzeszczyła oczy z niedowierzania. Któraś jeszcze od razu sprzedałaby liścia, bo bezczelności nie można przyklaskiwać ani puszczać płazem. Nawet jeśli, jak się okazuje później, ma ona w gruncie rzeczy dobry wymiar. Jednak na założeniach się kończy, bo wmurowana niewiasta obdarzona podobnym komplementem, raczej nie będzie miała zamiaru się odzywać, a może i dla bezpieczeństwa opuści kurtynę rzęs, by delikwent więcej nie kontemplował jej tęczówek. Nie ma co liczyć na kopalnię miłości.

2. Chemik

Cześć Mała, składasz się może z selenu, potasu i krzemu? Bo jesteś SeKSi. Nie da się zaprzeczyć, że wykazanie się tutaj znajomością tablicy Mendelejewa jest ważne. Wiedza jak się patrzy. Oczywiście, na tekst, który można równie dobrze zaczerpnąć z czeluści Internetów, ktoś jednak musiał prędzej czy później wpaść i powiązać ze sobą nazwy pierwiastków. Moje podejrzenia względem tej reakcji chemicznej oscylują gdzieś pomiędzy „nie zachodzi” a „katastrofa”. To chyba typowo nerdowski tekst, a mnie przed oczami staje śmiertelnik wyjęty rodem z lat 80. z wielkimi okularami na nosie i w spodenkach podciągniętych po paszki. Myślę, że mało która dziewczyna skusiłaby się na takiego chemika. Przykro mi, ale po takich słowach nie można liczyć na żadną chemię.

1. Kasztan

Dziewczyna tańczy w klubie, nagle podchodzi do niej chłopak i wskazuje małą kuleczkę u jej stóp. Z szarmanckim uśmiechem pyta, czy to przypadkiem nie jej kasztan, choć uprzednio z wprawą fachowca sam go tam rzucił. Mój bezkonkurencyjny faworyt. To po prostu klasyka gatunku, szeroko rozpowszechniona w świecie, niestety głównie w formie przekazu ustnego. Niestety, nie było mi dane przyjrzeć się akcji zdobycia dziewczyny pod kryptonimem „kasztan”. Choć może się wydawać to temat mocno jesienny, nie dajcie się zwieść, kasztany ponoć leczą, dlatego najlepiej mieć ze sobą kilka sztuk. Tak na wszelki wypadek. Choć trudno nie zgodzić się na wykwintność kreatywności i przezabawny wymiar tego sposobu na podryw, nadal nie chce mi się wierzyć, by kogokolwiek przekonał. Wprawdzie rozważałabym zabranie rzeczonego kasztana, ale na tym chyba by się skończyło. Ciekawe, ile w takim przypadku należy zabrać ze sobą kasztanów na jeden wieczór. Nie da się ukryć, że to nie jest łatwy orzech do zgryzienia.

Tutaj kończy się moja lista, ale może sami macie jakieś doświadczenia, mniej lub bardziej zabawne, którymi mielibyście ochotę się podzielić? W końcu tych sześć pozycji to tylko przedsmaczki – życie życiem i zawsze potrafi nas zaskoczyć. Piszcie śmiało, miejmy trochę wspólnej radości!

Udostępnij na  (13)Skomentuj