Uśmiech miała nieziemski. Żyła wystawnie, otoczona adoratorami. Zmarła samotnie w niewyjaśnionych okolicznościach. Wyklęta ze środowiska artystów i posądzona o zdradę. Ina Benita intryguje do dziś.
Debiutowała na początku lat 30. w warszawskich teatrzykach i kabaretach: Nowy Ananas, Morskie Oko czy Femina. Pierwszy film z jej udziałem „Puszcza” z 1932 roku okazał się klapą. Realizatorzy nie chcieli nawet wypłacić należnego jej honorarium. Dopiero Michał Waszyński dostrzegł uroczą szatynkę i obsadził ją w komedii „Jego ekscelencja subiekt”. To za jego namową przefarbowała włosy na blond. W filmie partnerował jej nie kto inny jak sam Eugeniusz Bodo.
Po raz pierwszy jej nazwisko pojawiło się w prasie w rubrykach kryminalnych. Miała zeznawać w sprawie morderstwa koleżanki z teatrzyku Nowy Ananas, Igi Korczyńskiej. 6 sierpnia 1931 roku do garderoby wpadł zazdrosny wielbiciel Igi. Chciał zabić ją i siebie. Ona zginęła na miejscu. On przeżył.
Ina Benita naprawdę nazywała się Janina Ferow-Bułhak. Przybierając pseudonim, kierowała się nie tylko modą. Chciała ukryć żydowskie pochodzenie, które mogło przeszkodzić jej w zrobieniu kariery w teatrze i filmie. Stosunek do osób wyznania mojżeszowego w międzywojennej Polsce nie był najlepszy, dlatego działania, które podjęła, wydają się zrozumiałe.
Jej karierę zatrzymała wojna. Aktorzy bojkotowali teatry. Benita, przyzwyczajona do luksusowego życia, dalej chciała pracować w zawodzie. Odrzuciła propozycję pracy od Mieczysławy Ćwiklińskiej w kawiarni „U aktorek”. Nie chciała kelnerować, jak inne jej koleżanki. Grywała w marnych i propagandowych teatrzykach, głównie dla hitlerowskich żołnierzy. Tym samym skazała się na społeczny ostracyzm. Wtedy to zakochała się w Austriackim oficerze Wehrmachtu, Otto Haverze. Za romans z Żydówką Haver został oskarżony o zhańbienie rasy i wysłany na front wschodni, zaś aktorka trafiła na Pawiak.
Dalsze jej losy nie są znane. W więzieniu urodziła syna. Zostali zwolnieni dzień przed wybuchem powstania warszawskiego. Z dzieckiem miała zejść do kanałów. Podobno wtedy widziano ją po raz ostatni – mówi się, że nigdy już z nich nie wyszła.