Każdy ma prawo, by marzyć inaczej

żurnalista

Trzy osoby wcale (nie)boskie: Magda (NIE Magdalena), Marianna i Mangie (dla znajomych). Skończyła studiować dziennikarstwo radiowe, animuje, recytuje oraz imprezuje z dziećmi w wieku przedszkolnym. Namiętnie czyta nowości na rynku wydawniczym i chadza do teatru. Oprócz pracy w projekcie „Today” próbuje wydłużyć swoją dobę o parę dodatkowych godzin oraz uniezależnić się od kawy. Nie słodzi, więc nie miesza. Ma skłonności do nierzeczywistości.

 4 min. czytania
 1
 24
 21 stycznia 2016
fot. pixabay.com
Jednym zdaniem: O małych i dużych marzeniach, które mają ludzie tacy jak my.

Jeden ze znanych pisarzy twierdzi: „Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie”. Czy to dotyczy tylko wielkich marzeń, czy także tych całkiem malutkich? Jakie są nasze pragnienia?

Nikola, 10 lat: Móc latać jak ptak, nie mając skrzydeł i być wiecznie dzieckiem.

Mateusz, 13 lat: Moim marzeniem jest mieć wille, supermotor i jeździć ciężarówką. O tym zawsze marzyłem :D.

Kuba, 16 lat: Chciałbym skończyć liceum, iść na studia a potem... wyjechać do Australii. Czemu tam? To jedyne miejsce, do którego mnie ciągnie.

Ola, 19 lat: Nie lubię siebie, więc moje marzenia są proste: zmienić wszystko.

Arek, 20 lat: W zasadzie ja mam tylko jedno marzenie i wiedzą o tym wszyscy moi znajomi: marzę o tym, żeby mieć święty spokój ;).

Agnieszka, 25 lat: Moim największym marzeniem jest rodzina. Nie marzę o wyjazdach na drugi koniec kuli ziemskiej czy o superaucie. Uważam, że człowiek jest prawdziwie szczęśliwy, kiedy ma dla kogo żyć. Rodzina, w której panuje wzajemny szacunek i dbanie o dobro drugiego człowieka, jest najcenniejszą rzeczą. Wtedy człowiek rośnie w siłę i żadne czynniki z zewnątrz nie są w stanie jej zaburzyć. Marzę o tym, żeby dawać swoje dobro innym i oglądać uśmiech na twarzach swoich najbliższych.

Kasia, 25 lat: Mam dużo marzeń. Największym i w sumie najogólniejszym jest po prostu to, żeby być szczęśliwym, nie zmarnować swojego życia i przeżywać każdy dzień tak, jakby miał być ostatnim. Nie bać się żyć, nie chować się w domu pod kocem w obawie o konfrontację z rzeczywistością. Przeżywać, doświadczać i codziennie uczyć się czegoś nowego. Żyć, a nie egzystować – to moje największe marzenie.

Magda, 25 lat: Jak na załączonym obrazku... ;)

Klara, 23 lata: Moje marzenie (a może raczej jego część) to być tak mądrą, jak inteligentni i inspirujący ludzie, których poznałam w czasie studiów. Mam tu na myśli nie tylko wykładowców, ale także osoby, które mają ukierunkowane zainteresowania, nawet jeśli różnią się od moich własnych. Działają w tym, co kochają i przez to odkrywają, poznają nowe rzeczy. Podziwiam ludzi za ich ogromną wiedzę, determinację, ale także za podejście do drugiej osoby. Zadowolenie z tego, co się robi, jest ważne. Marzenia są jak gwiazda polarna przyświecająca wysoko na nocnym niebie: wskazują kierunek, w którym podążamy. Trudno je określić, może w skrócie – poznawać, doświadczać, wziąć z życia to, co najlepsze.

Kuba, 25 lat: Chyba na dzień dzisiejszy moim największym marzeniem jest wyjazd do Japonii. Co robię, żeby przybliżyć się do spełnienia tego marzenia? Chodzę na treningi japońskiej szermierki i kiedyś może trafi się okazja, żeby tam pojechać. Do tego czasu trzeba sobie odkładać pieniądze (na razie szukam pracy :P) i w międzyczasie sam uczę się czasami języka japońskiego.

A jakie marzenia kryli w czeluściach swoich dusz znani artyści?

Janusz Leon Wiśniewski: Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku.

Adam Baumann: W moim wieku można marzyć o wielu rzeczach, ale po 40 latach pracy na scenie niewiele pozostało ról, o których się jeszcze marzy. Wszystkie role, o których kiedyś marzyłem, są już poza mną. Nie narzekam na swoją drogę artystyczną, ponieważ w ciągu tych 40 lat udało mi się zagrać bardzo wiele znaczących, głównych ról z całego wachlarza repertuaru od farsy po dramat, od Witkacego po Kafkę i Szekspira. Marek Hłasko, „Najświętsze słowa naszego życia”:Tyle czasu czekałem na to wszystko, marzyłem... Aż strach pomyśleć, że to wszystko już się stało.

Krystyna Siesicka: Wspólne życie to wspólny dom, wspólne zakupy, wspólne marzenia, ale przecież także i to... mój domowy pantofel pod jego tapczanem. Niby prozaiczna rzecz, a przecież zamyka się tu cała poezja.

Marek Hłasko świetnie podsumowuje nasze życie i marzenia, pisząc:

Czasami nie chodzi o to, aby się zmieniło na lepsze. Najczęściej chodzi o to, aby zmieniło się na cokolwiek.
Udostępnij na  (24)Zobacz komentarze (1)