Jak tylko piłkarzom powinie się noga, ruszają do ataku. „Po co ten trener tam jest?”, „Patałach jeden”, „Tylko pieniądze bierze”, „Ślepy by zobaczył, że X się nie nadaje”. Trzydzieści osiem milionów Polaków jest wtedy o krok od wysłania swojej aplikacji na stanowisko selekcjonera najważniejszej drużyny w kraju. Tymczasem okazuje się, że tych potencjalnych trenerów jest dużo mniej niż w wyświechtanych hasłach.
Uzasadnienie jest przeraźliwie proste: wielu z nas ma kopanie piłki w głębokim poważaniu.
Badania przeprowadzone przez CBOS w maju 2012 roku (a więc w przededniu rozpoczęcia Euro 2012, galaktycznej imprezy, przebijającej swym znaczeniem bitwę warszawską, tę pod Wiedniem i nawet tę pod Grunwaldem, o chrzcie Polski nie mówiąc) pokazały, że tylko 43 proc. z nas piłka nożna w jakimkolwiek stopniu zajmuje. Z tego ledwie 14 proc. uznało, że futbolem interesuje się bardzo. Wcale nie było też tak, że te marne (nielicujące z wizerunkiem narodu rozkochanego w kopaniu piłki) wskazania to wyłączna „wina” kobiet dyletantek. Według badania 26 proc. Polek zaliczało siebie w 2012 roku do grona miłośniczek piłki nożnej. (Mężczyźni informowali o tej pasji częściej: przyznawało się do tego 6 na 10 Polaków).
Wnioski? Trzy lata temu, gdy kraj przygotowywał się do Euro 2012, Franciszkowi Smudzie wcale nie chciał radzić każdy z 38 milionów obywateli. Takie aspiracje miało co najwyżej 16,5 miliona z nas (43 proc. z ok. 38,5 miliona ludzi żyjących wówczas w Polsce). Zgroza! Czy to znaczy, że argument o narodzie selekcjonerów ma zniknąć z wypowiedzi piłkarzy i tekstów dziennikarzy?
Nie, poczekajmy. Sprawdźmy to jeszcze. Może Euro 2012 sprawiło, że zapanowało u nas prawdziwe niekończące się futbolowe lato?
W czerwcu 2014 roku, czyli przed startem mistrzostw świata (na których jakaś tajemnicza niemoc nie pozwoliła się biało-czerwonej reprezentacji pojawić), CBOS przeprowadził podobne badania, co w roku 2012. Tym razem piłką nożną interesowało się 46 proc. z nas (62 proc. mężczyzn i 32 proc. kobiet). Uff, postęp, przynajmniej procentowy. Ale liczby wyglądają jeszcze okazalej: 17,7 miliona miłośników kopania piłki (46 proc. z ok. 38,5 miliona mieszkańców Polski). Potęga (prawie)! I to wtedy, gdy nasi nie mieli grać!
Już chcę odwoływać wnioski z badania z 2012 roku, gdy widzę, że przed zeszłorocznym mundialem tylko 13 proc. z nas bardzo interesowało się piłką nożną. To się nie godzi!
A może... A może reszta nie chce się wychylać? I zamiast być trenerem, woli bezpiecznie przycupnąć na posadzie jego asystenta? Albo asystenta asystenta? Albo, no dobrze, niech będzie, kolegi asystenta? Tylko co, jeśli tak naprawdę (strach zagląda mi w oczy) na temat kopania piłki mądrzymy się tylko z doskoku?