Podatki towarzyszą nam od dawna i przybierają najróżniejsze formy. Na przełomie wieków pomysły urzędników na coraz to nowe sposoby wyciągnięcia pieniędzy od obywateli potrafiły wprawić w osłupienie.
Oto lista tych najdziwniejszych. Ciekawe zwyczaj pobierania opłat od obywateli zaczął się już dawno temu. W dodatku, o zgrozo, wciąż ma się dobrze.
Zaczęło się niewinnie...
Starożytny Rzym - Imperator Wespazjan wprowadził podatek od publicznych toalet.
Starożytny Rzym – wprowadzenie podatku do kupna moczu, który wówczas służył do wybielania togi.
Baszkiria – w XVII wieku wprowadzono podatek od koloru oczu. Nie wiadomo jednak do końca, na jakiej zasadzie funkcjonowała ta opłata.
Anglia – w XVI wieku wprowadzono podatek od brody. Nie zależał on od jej długości, ale od statusu społecznego tego, kto ją nosił.
Wielka Brytania – w 1784 roku pojawił się podatek od kapeluszy. Im więcej dana osoba posiadała nakryć głowy, tym wyższa była opłata.
Wielka Brytania – w 1696 roku wprowadzono podatek okienny. Płaciło się za każde okno wychodzące na ulicę.
Wielka Brytania – podatek od tchórzostwa – za panowania Henryka I wprowadzono taką opłatę. Każdy rycerz, który nie chciał iść na wojnę, wpłacał odpowiednią kwotę. Na początku była to niewielka suma, z czasem król postanowił podnieść jej wysokość o 300 procent. W ten sposób chciał utrudnić możliwość wykupienia się od służy wojskowej, a także pozyskać fundusze na finansowanie armii.
Kurz, cień i pałeczki – za co dziś płaci się podatki
To był tylko wstęp pokazujący batalię podatnika z państwem w dawnych czasach. Teraz wracamy do teraźniejszości, w której również jest kilka ciekawych pozycji.
Egipt – podatek od tańca brzucha – ma wielowiekową tradycję i przynosi państwu ogromne zyski. Szacuje się, że na tym podatku Egipt zarabia około 400 milionów dolarów rocznie.
Armenia – tamtejsze Ministerstwo Gospodarki wprowadziło osobliwy podatek od kurzu. Każdy właściciel mieszkania płaci 2 dramy (1 grosz) za metr kwadratowy.
Wenecja – podatek od cienia – w tym przypadku ucierpieli właściciele lokali, których parasole lub namioty zasłaniają od słońca kawałek ziemi.
Estonia – podatek od krowich gazów – wprowadzony w 2008 roku. Dzięki temu ma się zmniejszyć emisja gazów cieplarnianych.
Chiny – podatek od drewnianych pałeczek – jego pojawienie się ma ograniczyć zużycie jednorazowych pałeczek, by tym samym zmniejszyć wyrąb lasów.
USA – podatek od tatuaży i piercingu – był elementem kampanii przeciwko nieprofesjonalnym salonom tatuażu. Wprowadzony w 2005 roku pozostał do dziś.
Chiny – podatek od związków nieformalnych – tamtejsi urzędnicy chcąc zmniejszyć liczbę niezalegalizowanych związków (czyli bez ślubu kościelnego), postanowili nałożyć na pary specjalną opłatę w wysokości 120 euro.
USA – podatek od solarium – skoro płaci się za prawdziwe słońce, to czemu nie za sztuczne? Wychodzący z takiego założenia Amerykanie do opłaty za korzystanie z solarium doliczają 10-procentowy podatek.
Polska – podatek od podatku – nie ma to jak podwójna opłata za jedną rzecz. W ten sposób opodatkowana została akcyza nałożona na takie produkty jak: papierosy, paliwo czy prąd.
RPA – podatek od umiejętności – opłata nałożona na pracodawców, którzy mają obowiązek odprowadzać ją od każdego zatrudnionego pracownika.
Niemcy, miasto Essen – podatek od dekoracji cmentarnych – opłatę tę uiszczają sprzedawcy wieńców i kwiatów. Wynosi 3,80 euro za każdy metr kwadratowy terenu, na którym odbywa się sprzedaż.
Australia – podatek za dodatkowe dzieci – każda para, która ma więcej niż dwie pociechy, musi zapłacić za każde dodatkowe dziecko podatek. Powód: zwiększona emisja dwutlenku węgla.
Grecja – podatek od basenu – opłata dotyczy każdego, kto posiada własny basen. Ta przyjemność kosztuje 800 euro rocznie.
Francja – podatek od napojów gazowanych.
Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki Benjamin Franklin
Wprowadzając dodatkowe podatki, państwa starają się pozyskać dodatkowe wpływy do budżetu. Nieważne więc, jak bardzo absurdalne są ich pomysły. Liczy się to, że musimy za nie płacić. Co przyniesie przyszłość i nowe pokolenie „myślicieli” – nie wiemy, a niewiedza czasem jest błogosławieństwem.
Autorka tekstu jest również autorką rysunku ilustrującego ten artykuł.