Zwierzęce instynkty, chłopiec z rogami i polowania. Czym zaskoczy film „Deer Boy”?

żurnalista

Miłośnik muzycznych festiwali, folk metalu, ale muzyki filmowej i nieco spokojnejszej. Student Łódzkiej Szkoły Filmowej i przyszły kierownik produkcji (i oby producent!). Pasjonat nowinek telewizyjnych oraz filmowych, a do tego fan polskiego kina i animacji. Prywatnie fan internetowych wpisów Magdy Gessler i imprezowy wodzirej. Redaktor tvnfakty.pl, a teraz również Today.pl. Łodzianin z energią i ciekawymi pomysłami.

 5 min. czytania
 0
 49
 5 stycznia 2016
fot. Deer boy
Jednym zdaniem: Rozmowa z Katarzyną Gondek, reżyserką „Deer Boy”.

Bez dialogów, ale z gestami i mimiką. Tak Katarzyna Gondek tworzy świat bohaterów w filmie „Deer Boy”, w którym zobaczymy między innymi Janusza Chabiora. Czy projekt ma szansę się obronić i zaistnieć na międzynarodowych festiwalach?

Co zrobiłbyś, gdyby Twoje dziecko urodziło się z rogami? Z takim problemem zmaga się bohater „Deer Boy” Kasi Gondek. Myśliwy sceptycznie nastawiony do świata i obrażony na los unika kontaktu z synem, a wręcz brzydzi się go. A rogi rosną chłopcu z nocy na noc. To opowieść na pograniczu baśni i horroru, o instynktach i rodzicielskiej czułości opowiedziany zwierzęcymi dźwiękami, bez słów uwięzionych w nich w postaci.

Produkcja „Deer Boy” to produkcja firmy Centrala. Swoją cegiełkę jako koproducenci dołożyli także Poznan Film Commision, Estrada Poznańska, Alchemiq Studio, Bekke Films, Stern Pictures, a także Studio Fandando.

W głównych rolach zobaczymy Janusza Chabiora, Eryka Maja oraz Katarzynę Sobiszewską. Za reżyserię odpowiada Katarzyna Gondek, znana przede wszystkim z filmów dokumentalnych. Jej ostatnia produkcja „Figura” z 2015 roku będzie miała premierę w 2016 roku w Ameryce Północnej na Sundance Film Festiwal (w Polsce premiera odbyła się w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego). „Deer Boy”, którego pierwsza transza zdjęć właśnie się zakończyła, został z kolei wybrany na European Short Pitch. Czy krótkometrażowa produkcja ma szansę na sukces? O pracy przy produkcji opowiada reżyserka filmu.

„Deer boy”fot. Deer boy

Adrian Jabłoński: Wśród Twojej filmografii królują przede wszystkim filmy dokumentalne. Przełomem była „Hosanna”, teraz wyczekujemy „Deer Boya”. Dlaczego wcześniej nie sięgałaś po fabułę?

Katarzyna Gondek: Zawsze ciekawiło mnie robienie filmu trochę na przekór. Nie przepadam za dokumentem i za tym, czego się od filmu dokumentalnego oczekuje, ale z drugiej strony uwielbiam wolność, jaką on daje. Wystarczy odrobina sprzętu i kilka osób, które poczują ten sam trop i można działać. Więc robię dokumenty, ale nie jestem dokumentalistką, jak choćby wspaniały Marcel Łoziński. Jeśli kręcę film o bohaterze, to o plastikowym. Jeśli rzecz ma być smutna, to w komediowym przebraniu. Tak między innymi powstała „Figura”, film o plastikowym papieżu, z którym niebawem lecimy na Sundance. A poza tym przed sięgnięciem po fabułę, chciałam przewęszyć technikę, mechanikę i biologię robienia filmów. Żeby zabrać się za skomplikowane fabularne kompozycje z poczuciem, że czuję puls swojego tworzywa.

AJ: Twoje filmy wielokrotnie pokazywane były na festiwalach. Nagrody motywują do działania?

KG: Nie. Do kręcenia takich filmów motywuje niczym nieuzasadniona konieczność zrobienia czegoś, co wydaje się kompletnie bezsensowne, a jednak jest ważne i ciekawe. Jak film o chłopcu jeleniu, synu myśliwego. Działanie bierze się z mieszanki ciekawości, naiwności i takiej nieszkodliwej głupoty, którą czasami udaje się zarazić producenta i innych współtwórców. Każdy uczciwy twórca powie Ci, że na jedną nagrodę przypada dziesięć porażek. Nagrody są fajne. Ale to nie z nich wychodzą pomysły. Za to na festiwalach możesz spotkać ludzi tak ciekawych, że to już samo w sobie jest nagrodą.

AJ: Do jednej z głównych ról w „Deer Boyu” zaangażowaliście Janusza Chabiora. Jak przebiegała współpraca między Wami, ale i między nim a młodszym aktorem?

KG: Janusz to żywioł. Ja mam wrażenie, że to jest aktor, którego moc, choć już znana, dopiero się zaczyna. Kiedy pokazuję go filmowym znajomym spoza Polski, słyszę, że to przecież Nosferatu, który mógłby odwiedzić „Fargo”, myśląc, że dotarł do Miasteczka Twin Peaks. Poza tym taki świeżak fabularny jak ja potrzebuje na planie Janusza Chabiora, aktora, który da wsparcie, ale też pokłóci się o scenę. Czy się go bałam? Nie. Czy bałam się, że nie poradzę sobie we współpracy z tak doświadczonym aktorem? Tylko trochę, ale to był taki strach ekscytacyjny. Bo czuję, że z moich pomysłów, a nawet błędów i z jego doświadczenia i talentu, ma prawo wyjść rzecz bardzo ciekawa i żywa. Erykowi, młodziutkiemu odtwórcy tytułowej roli, Janusz dał najlepszą radę, jaką aktor może dać naturszczykowi. Powiedział: natychmiast przestań grać. A Eryk to mądry chłopak, więc posłuchał rady.

AJ: No właśnie, Eryk to naturszczyk. Nie bałaś się, że tak ważnej roli w filmie może on nie uciągnąć? 16-latek miał w sobie jakieś opory?

KG: Mam rewelacyjną reżyserkę obsady. Eryk był naszym pierwszym wyborem. Robiłyśmy oczywiście casting. Szukałyśmy różnych podejść do tej postaci. Ale tak naprawdę po pierwszym spotkaniu z Erykiem wiedzieliśmy, że to jest nasz „Deer Boy”. Kamera go uwielbia. Nawet dzikie jelenie mu uwierzyły. Gapiły się na niego zamiast uciekać, jak to mają w zwyczaju.

„Deer boy”fot. Deer boy

AJ: Film ten chcesz opowiedzieć niewerbalnie – nie ma dialogów, aktorzy grają gestami i mimiką. Czy miało to wpływ na wybór głównych aktorów?

KG: Tak. Szukałyśmy aktorów, którzy potrafią „być”, a nie tylko grać. Zrzucić manierę, porozumiewać się w skali mikro. Osób, które mają na twarzach i w ruchach zakodowane jakieś ciekawe sprzeczności. Coś tragicznego, coś komicznego. Jakąś moc. I Janusz, i Eryk, i Kasia Sobiszewska mają, według mnie, takie bogactwo.

AJ: W „Deer Boyu” dużą rolę odgrywa przyroda, a w szczególności zwierzęta. Czy pisząc scenariusz, dociekałaś, jakie są ich zwyczaje, natura, zachowania?

KG: Przesiedzieliśmy z Maćkiem Twardowskim (autorem zdjęć) wiele świtów w lesie. Podpatrywaliśmy jelenie. Dowiedzieliśmy się, że szefową jeleniego stada jest zawsze dziewucha i że jelenie nie sypiają zbyt długo. Godzina na dobę im wystarcza. Poza tym nasza scenografka tak świetnie zna okolicę, w której kręcimy i myśliwskie zwyczaje, że film ma szansę być bogaty w szczegóły. Mnie w tym jelenim temacie najbardziej ciekawiły instynkty. I to, jak się ma instynkt zwierzęcy do ludzkiego.

AJ: Kolejna transza zdjęć jeszcze przed Wami. Jakie macie w planach kolejne ruchy? Gdzie będzie można zobaczyć produkcję?

KG: Sporo bardzo przyjemnego trudu jeszcze przed nami. Większość zdjęć i cała skomplikowana postprodukcja, w tym w pełni kreacyjny dźwięk. Nie planujemy używać w „Deer Boyu” muzyki, za to dźwięk będzie właściwie muzyczną kompozycją. Nie mogę się doczekać tego etapu.

A poza tym jedziemy z filmem do Wilna na European Short Film Pitch, a potem na Euro Connection do Clermont Ferrand we Francji. Moi producenci wiedzą, że filmem trzeba opiekować się na wielu poziomach. Więc będziemy opowiadać, dyskutować, pytać. Żeby film dostał tyle życia, ile uniesie.

Udostępnij na  (49)Skomentuj