Ewan McGregor jako profesor Lupin? Rowan Atkinson jako Lord Voldemort? A do tego Hugh Grant, Jude Law, Rosamund Pike i Kate Winslet? Obsada serii „Harry Potter” zawsze budziła emocje. Kto odrzucił propozycję zagrania w cyklu, a kto na swoją rolę musiał czekać kilka lat?
„Harry Potter” stał się fenomenem. Kiedy w 2001 roku do kin trafiła pierwsza część cyklu – „Kamień Filozoficzny”, świat oszalał na punkcie magii. Widownia pokochała też aktorów odgrywających poszczególne role. Mało kto wie, że początkowo w większość postaci miała się wcielać zupełnie inna osoba.
Przez „Szósty zmysł” do „Harry’ego Pottera”
Najwięcej spekulacji było oczywiście na temat odtwórcy roli Harry'ego Pottera. Zanim padło ostatecznie na Daniela Radcliffe’a, wymieniano takie nazwiska jak Gabriel Thomson, Liam Aiken („Seria niefortunnych zdarzeń”), a w końcu również Haley Joel Osment – ówczesną młodą gwiazdę filmów „Szósty zmysł” i „A.I. Sztuczna inteligencja”. Zagrać w ekranizacji książek Rowling mu nie przyszło - przede wszystkim przez brak brytyjskiego pochodzenia, co dla Rowling było konieczne.
Walcząc o rolę
Sporo zamieszania było też przy wyborze odtwórców ról innych bohaterów pierwszego filmu. Rolę profesora Quirella początkowo zagrać miał David Thewlis. Brak angażu z pewnością wyszedł mu na dobre – trzy lata później jako profesor Lupin dołączył do obsady „Więźnia Azkabanu”. Jego przygoda z Harrym Potterem trwała już do końca sagi. A do roli profesora Lupina chętnych nie brakowało – o posadę starał się między innymi Evan McGregor, wtedy jedna z gwiazd serii „Gwiezdne wojny”.
Do roli profesora Snape’a przymierzał się natomiast Tim Roth. Zdjęcia do „Planety małp” Tima Burtona kolidowały jednak z „Kamieniem Filozoficznym”, dzięki czemu Alan Rickman otrzymał propozycję grania jednej z najciekawszych postaci całego cyklu.
W serii „Harry Potter” swoje popisy aktorskie serwowała sama brytyjska śmietanka. Niektórym, mimo aż ośmiu produkcji filmowych, nie dane było jednak pokazać się w świecie magii. O krok od angażu byli między innymi Jude Law i Hugh Grant, którzy rywalizowali o rolę Gilderoya Lockharta (nauczyciela obrony przed czarną magią w drugiej części sagi).
Bezskutecznie o posadę walczył również Bill Nighy, który starał się zagrać Lucjusza Malfoy’a. Kilka lat później Nighy dołączył jednak do obsady „Harry’ego Pottera”: wcielił się w postać ministra magii w dwóch ostatnich częściach opowieści. Z podobną sytuacją spotkała się Kelly Macdonald ubiegając się o rolę Tonks w „Zakonie Feniksa”. Finalnie pojawiła się dopiero w drugiej części „Insygniów Śmierci” jako Szara Dama.
„Władca Pierścieni” czy „Harry Potter”?
Jeden z większych problemów pojawił się przy realizacji „Więźnia Azkabanu”. Po śmierci Richarda Harrisa, do roli Albusa Dumbledore’a konieczne było zaangażowanie nowego aktora. Rozważono wtedy angaż Iana McKellena i Christophera Lee, którzy skończyli wtedy przygodę z trylogią „Władca Pierścieni” (jako Gandalf Szary i Saruman Biały). Wybór Michaela Gambona był jedną z najlepszych rzeczy, jaka przytrafiła się sadze. Zaangażowanie któregoś z dwóch wcześniej wymienionych aktorów byłoby strzałem w kolano. Już wcześniej postacie odgrywane przez nich we „Władcy Pierścieni” były niejednokrotnie porównywane do dyrektora Hogwartu. Umieszczenie ich w nowym cyklu z pewnością nie wyszłoby nikomu na dobre.
Gwiazda „Titanica” w świecie magii?
Niejednokrotnie propozycję zagrania w serii „Harry Potter” odrzucała Kate Winslet. Początkowo proponowano jej rolę Fleur Delacour w „Czarze Ognia”. Przy realizacji drugiej części „Insygniów Śmierci” odrzuciła również rolę Szarej Damy, ducha wieży Ravenclaw. Dwukrotnie w kompletowaniu obsady brana pod uwagę była również Naomi Watts, która jednak nie dostała angażu ani jako Dolores Umbridge w „Zakonie Feniksa”, ani jako Narcyza Malfoy w „Księciu Półkrwi”.
Jaś Fasola jako Czarny Pan?
O krok od stania się gwiazdą świata magii byli również Rowan Atkinson oraz John Malkovich. Obaj rywalizowali o posadę Lorda Voldemorta w „Czarze Ognia”, którą finalnie zgarnął Ralph Fiennes. Co ciekawe, do roli zachęciły go dopiero szkice projektów dla jego postaci.
O ile trudno wyobrazić sobie odtwórcę Jasia Fasoli wcielającego się w Lorda Voldemorta, tak Tilda Swinton jako Sybilla Trelawney (profesor wróżbiarstwa), czy Rosamund Pike jako Rita Skeeter z pewnością stworzyłyby ciekawe kreacje aktorskie.
Reżyserskie pojedynki magiczne
Ale cykl „Harry Potter” to nie tylko aktorzy. Wiele spekulacji wzbudzały też poczynania reżyserów. Plotki zaczęły się już przy pierwszej części, kiedy o posadę starali się między innymi Alan Parker („Harry Angel”) oraz Steven Spielberg. Podobnie było przy „Więźniu Azkabanu”, kiedy zrezygnował Chris Columbus. Na duże pieniądze ponownie liczył Spielberg, o pracę starali się też Marc Foster („Marzyciel”, „World War Z”) i Guillermo del Toro (znany dzisiaj z serii „Hobbit” i „Labiryntu fauna”). Del Toro próbował jeszcze przy okazji „Insygniów Śmierci”, jednak podobnie jak M. Night Shyamalan („Szósty zmysł”, „Osada”) walkę tę przegrał z Davidem Yatesem.
Abstrahując od aktorów i reżyserów, wspomnieć warto jeszcze o muzycznej ciekawostce z „Czary Ognia”. Mało kto wie, ale w grupę Fatalne Jędze, która dała swój koncert w Hogwarcie, miał wcielić się zespół Franz Ferdinand.
Czy finalnie obsada cyklu „Harry Potter” sprostała oczekiwaniom widzów? Czy może wśród wymienionych aktorów jest ktoś, kto jednak powinien znaleźć się w obsadzie?