W tym roku w polskim parlamencie po raz pierwszy od ‘89 roku nie zasiądą przedstawiciele partii kojarzących się z kontynuacją myśli politycznej PZPR. Tzw. „media prawicowe” i „media niezależne” rozpoczęły ideologiczną masturbację. Poseł z list Kukiza, Kornel Morawiecki, założyciel Solidarności Walczącej udzielił dla TV Republika wywiadu, w którym twierdzi, że „Okrągły Stół trochę sam się przewrócił”. Czy ma rację? Czy dawne symbole na pewno zaczęły upadać?
Morawiecki należał do najzagorzalszych przeciwników układania się z przedstawicielami upadającego systemu. Jak wielu innych, do zasiadania przy Okrągłym Stole został namówiony przez bardziej ugodowych opozycjonistów. Do dziś, wspominając kontrowersje związane z tymi negocjacjami, mówi się, że Morawiecki próbował ten historyczny stół przewrócić.
Gdy z dumą mówimy o tych wydarzeniach i o nowym układzie w polskiej polityce, zapominamy jednak, że wielu dużo bardziej bezkompromisowych przeciwników rozmów z komunistami zostało zupełnie odsuniętych od życia publicznego. A niektórzy uczestnicy tych negocjacji wciąż są aktywni w polskiej polityce i w tej kadencji również mają zasiadać w parlamencie.
Walcząc do końca
Konfederacja Polski Niepodległej powstała w 1979 roku jako pierwsza partia antykomunistyczna po tej stronie „żelaznej kurtyny”. Jej twórca, Leszek Moczulski, postać ważna dla okresu politycznych przemian, dziś już zupełnie zapomniana, stworzył struktury pierwszej w PRL organizacji o jawnym, niepodległościowym charakterze. Mimo że przywódcę i największych działaczy KPN wielokrotnie internowano, partia istnieje do dziś. W 1989 roku zdecydowanie opowiedziała się przeciwko Okrągłemu Stołowi. Podczas gdy to koło ratunkowe dla polityków komunistycznych obradowało w najlepsze, Kongres KPN, powołany jako forma nacisku na uczestników tych „ugodowych” rozmów, został brutalnie rozbity przez SB i MO. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale te dwie zbrodnicze służby w okresie wspaniałych przemian wciąż funkcjonowały i dbały o spokojny przebieg negocjacji między władzami PRL a opozycją.
Dziś Konfederacja Polski Niepodległej jest niemal zupełnie zapomniana. W ciągu dwudziestu paru lat kilkukrotnie szkalowano dobre imię jej twórcy, prowokowano rozpady wewnątrz jej struktury i robiono wszystko, by osłabić jej znaczenie. Ostatecznie zniknęła z polskiego życia publicznego.
Nowe idzie
W ostatnich latach w polskiej polityce pojawiło się wiele ugrupowań odbiegających od idei państwa opiekuńczego (z niepokojącymi odchyłami w kierunku kościelnego socjalizmu) proponowanego nam przez zwycięzców tegorocznych wyborów i wypaczonego, skorumpowanego neoliberalizmu, proponowanego przez ich poprzedników. Z parlamentu zniknęło zupełnie postkomunistyczne SLD. Na naszej arenie politycznej pojawili się socjaldemokraci, wzorujący swoje postulaty na modelach zachodnim i skandynawskim (Razem), zrodziło się też wiele ugrupowań konserwatywno-liberalnych (Kongres Nowej Prawicy, KORWiN, Partia Libertariańska), odżyła polska opcja narodowa (Ruch Narodowy), odnaleźć możemy partie nawiązujące do systemu demokratycznego działającego w Szwajcarii (Demokracja Bezpośrednia) i praktykowanych na zachodzie wyborów opartych na Jednomandatowych Okręgach Wyborczych (Kukiz’15). Dużo większym poparciem od tego powiewu świeżości wciąż jednak cieszą się ugrupowania, których założyciele i czołowi działacze albo przy Okrągłym Stole zasiadali, albo byli członkami jego komisji, pracujących nad pomostowymi reformami.
Kornel Morawiecki ma rację. Coś poruszyło się w dawnych układach, zrodzonych z niewygodnych, politycznych kompromisów. Zniknęła z parlamentu część polityków będących żywym dowodem na to, że kiedyś istniała taka partia jak PZPR. Czy możemy mówić jednak o tym, że Okrągły Stół zaczął upadać, dopóki choć jeden zasiadający przy nim polityk pełni dziś jakąkolwiek rolę w życiu publicznym naszego państwa? Czy dopóki organizacje jawnie sprzeciwiające się tym układom świadomie skazywane są na zapomnienie, możemy mówić o czymś więcej, niż o delikatnym zachwianiu się Okrągłego Stołu?