Niewiele kotów ma takie szczęście jak Vincent. Ortopedia zwierzęca, choć rozwinięta, nie jest wykorzystywana na dużą skalę. Istnieją jednak wyjątki. Oto krótka historią kota, który pokazał światu, że wszystko da się przezwyciężyć.
Vincenta znaleziono 3 lata temu na opuszczonym campingu. Już wtedy nie miał obydwu tylnych łapek od piszczeli w dół. Zawieziono go do schroniska i tam zastanowiono się, jak można mu pomóc. Nikt nie miał jednak pomysłu. Jeden z pracowników owego schroniska zlitował się nad zwierzakiem, zabrał go do domu i szukał dla niego ratunku. Córka pracownika schroniska Emily – studentka weterynarii na Iowa State University stwierdziła, że jeden z jej profesorów może pomóc kotu.
Zajęła się nim dr Bergh – weterynarz chirurgii ortopedycznej w Department of Veterinary Clinical Sciences na ISU. Lekarka nie umiała określić, co tak naprawdę mogło się stać z łapkami Vincenta. Znalazła jednak rozwiązanie, jak przywrócić mu sprawność.
Skorzystała z pomocy Biomedtrix – producenta protez dla zwierząt. Dzięki drukarce 3D powstały protezy z tytanu, które w lutym 2014 roku wszczepiono kotu w kości udowe. Możliwe było zakażanie – jednak dzięki pilnej i dokładnej pracy badaczki oraz opiece nie doszło do żadnych komplikacji.
Końce implantów, które ma Vincent, wyposażono w nakładki antypoślizgowe. Nowe nogi można dopasować do wymiarów kota. Dziś zwierzak ma już 3 lata i ma się świetnie! Kiedy odwiedza doktor Bergh, jest jednym z niewielu kotów, które przed wizytą u lekarki mogą chodzić, biegać czy się obracać. Niektórzy jej podopieczni nie mają jeszcze takiego szczęścia. Jak mówi weterynarz, jeszcze trochę i Vincent nauczy się skakać.
Doktor Bergh liczy na to, że z czasem coraz większej liczbie zwierząt będzie można pomagać w ten sposób. Teraz uratowała Vincenta, a to już wielki krok dla rozwoju ortopedii zwierzęcej.