Zaczęło się od Rafała Jarząbka z kanału „Z Dobrym Słowem”, który pod koniec listopada dokonał obywatelskiego zatrzymania na dworcu centralnym w Warszawie. Potem Zbigniew Stonoga pierwszego grudnia zatrzymał pedofila w Krakowie. Tego samego dnia niejaki Maciej Wikłacz, wraz z kilkoma znajomymi ujął oficera Wojska Polskiego o podobnych skłonnościach. Już kilka dni później Stonoga poszedł za ciosem i znów złapał kolejnego zboczeńca. Internauci zawyli z radości.
Jak to się robi?
Mechanizm działania prowokatorów za każdym razem był podobny. Tworzyli oni fałszywe konto nastolatki czy to na Gadu-Gadu, czy na jednym z popularnych czatów. Następnie sygnalizowali zagadującym ich starszym mężczyznom swój młody wiek. Jeśli to potencjalnego pedofila nie zniechęciło, zaczynali rozmawiać. Cały czas dokumentowali wszelkie kontakty z zboczeńcem, by w końcu umówić się z nim w dogodnym dla „łowców pedofilii” miejscu. Dobrze, jeśli pedofil ma jakiś charakterystyczny przedmiot (np. różę), ale czasem wystarczy kolor jego auta czy po prostu jego numer telefonu. No i rzecz najważniejsza – asysta policji.
Oczywiście najlepiej o całej akcji opowiadają sami zaangażowani, niestety posty z profilu Stonogi zniknęły, na szczęście pozostała historia Macieja:
Kim jest Zbigniew Stonoga?
Osobom uważniej śledzącym scenę polityczną mogła zapalić się czerwona lampka przy nazwisku Stonoga. Jest to polski przedsiębiorca i działacz społeczny, który opublikował akta śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Kiedyś związany z Samoobroną, potem przystąpił do Kongresu Nowej Prawicy, by swoją podróż zakończyć, tworząc własną partię. Jest on znany z dość emocjonalnych, czasem wulgarnych videoblogów publikowanych na swoim profilu facebookowym. Jednak tym razem tylko najbardziej nieżyczliwe osoby mogą kwestionować jego intencje.
Apologia pedofilii
Po tygodniu obywatelskich zatrzymań zaczęły pojawiać się pierwsze komentarze. W większości odsądzały one od czci i wiary pedofilii, ale na zamkniętych facebookowych grupach zaczęli pojawiać się obrońcy pedofilii. Najczęstsze sposoby rozumowania kręciły się wokół trzech argumentów:
„Sami przecież wiecie, jak wyglądają dzisiejsze trzynasto-czternastolatki. Same sobie winne hehe”
„Jeśli tylko ona się na to zgadza, to państwo nie powinno się wtrącać”
„Według KK nie można współżyć z osobami poniżej 15 roku życia. A czemu akurat 15? A nie 14? A dlaczego nie 13? Kto to ustalał?”
I jak tu nie być przekonanym, że nasza cywilizacja upada, jeśli znajdują się obrońcy pedofilów? Na szczęście zawsze można liczyć na współwięźniów, wystarczy wspomnieć scenę z kultowej „Symetrii”: