Jakich facetów nie wyrzuciłybyśmy z łóżka?

żurnalista

Nazywana „generałem, który dba o swoich ludzi”, w projekcie Today – ogarniacz wszystkiego i nadworny krytyk tekstów żurnalistów. Fanka wszystkiego, co zawiera cukier, wegetarianka. Nie pije kawy, woli herbatę, którą przyswaja hektolitrami. Relaksuje się przy filmach Woody’ego Allena. Miłośniczka wysokich obcasów. Ze sportów uprawia tylko biegi do tramwaju. Przeprowadzała się trzynaście razy, od półtora roku mieszka na warszawskiej Pradze, w której zakochała się bezgranicznie. Imię odziedziczyła po bohaterce powieści o markizie Angelice, czego do tej pory nie wybaczyła rodzicom. W wolnych chwilach poszukuje muzycznych perełek.

żurnalista

Jako kilkuletnia dziewczynka bała się ludzi (nawet członków rodziny, którzy przychodzili w odwiedziny), więc kiedy dorosła, postanowiła zawodowo się z ludźmi kontaktować i studiować dziennikarstwo. Interesuje się sportem, zwłaszcza siatkówką. Kiedyś potrafiła nawet wymienić daty urodzenia siatkarzy, którzy w 2006 roku zostali wicemistrzami świata. Wciąż obiecuje sobie, że obejrzy wszystkie filmy z pierwszej setki rankingu Filmwebu i zapisze się na kurs tańca. Dużo czyta (w szczególności literaturę faktu) i jeszcze więcej mówi (nawet niepytana). Choleryczka. Można ją udobruchać sernikiem i wszystkim, co ma w sobie jabłka.

 15 min. czytania
 2
 4
 15 listopada 2015
fot. materiały prasowe
Jednym zdaniem: Tekst napisany wspólnie przez Agnieszkę Kapelę i Angelikę Słowik pod wpływem jednej babskiej rozmowy o facetach.

Pradawne porzekadło pierwszych Rzymian brzmi: kobiety lubią ploty, a najlepiej gada się o facetach. Dlatego dzisiaj, przy niedzieli postanowiłyśmy wziąć na warsztat płeć mniej urodziwą, a konkretnie aktorów. Zobaczcie, co wyszło z naszej pełnej ekspresji rozmowy.

Typy Angeliki:

Angelika: Russell Crowe w „Dla niej wszystko” – nieprawdopodobnie męski i wzruszająco emocjonalny ze spojrzeniem kota ze Shreka.

Aga: Zabij, ale nie widziałam tego filmu :(. Uwielbiam go za to w „Gladiatorze” i „Pięknym umyśle”. No i chciałam przypomnieć: trzy nominacje do Oscara za rolę pierwszoplanową rok po roku (o, taki walor edukacyjny naszego tekstu).

Angelika: „Gladiator” to jeden z tych filmów, przy których płaczę, bez względu na to, który raz go oglądam. A ja nie mam zwyczaju ronić łez na filmach :P.

Angelika: Ryan Gosling w „Kocha, lubi, szanuje” i w „Pamiętniku” – ohhhhhhhhhhhhhhhh.

Aga: Dla mnie Ryan w „Idach marcowych” zawsze nr 1. – zwłaszcza w tych okularach, tym białym podkoszulku... Dobra, w pewnym momencie okazał się tchórzliwym ch*jem, ale cóż, każdy popełnia błędy. W „Kocha, lubi, szanuje” uwielbiam go za ten fragment:

Boże, tam jest mowa o „Dirty Dancing”, zupełnie o tym zapomniałam! Ten film mnie prześladuje! W „Pamiętniku” to taki zwykły chłopak był.

Angelika: I właśnie ta zwyczajność jest cudowna.

Angelika: Wes Bentley w „We are your friends” – niepokorny, nie boi się wyrażać swoich opinii, despotyczny, jednym słowem: cham – ale jakże uroczy.

fot. materiały prasowe

Aga: Ignorantka. Znów nie widziałam. Ale on grał Ricky’ego w „American Beauty” (kocham ten film)! W jego ojca wcielał się tam Chris Cooper.

Angelika: Jakub Gierszał we „Wszystko co kocham”.

Jakub Gierszał i Mateusza Kościukiewiczfot. materiały prasowe

Aga: No, to przynajmniej widziałam. Możesz go sobie wziąć. Mnie nie rusza.

Angelika: Brad Pitt w „Troi” – drań, który tak bardzo kipi seksem. W dodatku ten jego głos...

Aga: Ignorantka po raz kolejny – nie widziałam. Ale u mnie Brad Pitt też jest, tyle że młodziutki – z „Joe Black”.

Angelika: Will Smith w „Pogoni za szczęściem” – uosobienie męskiej delikatności. Wzruszył mnie do łez na tym filmie. Gra świetnie, wygląda świetnie i ten głos.

Aga: No nie, zupełnie nie.

Angelika: Mark Ruffalo w „Zacznijmy od nowa” – alkus, łajdak okazuje się emocjonalnym facetem, który nie radzi sobie z życiem uczuciowym. Aż chce się go przytulić.

Aga: Nic mnie nie rusza.

Angelika: Michiel Huisman w „Wiek Adaline” – o Boże, o Boże, o Boże. Tak wygląda Jezus.

fot. materiały prasowe

Aga: Znów ignorantka – nie widziałam filmu. Widziałam za to zdjęcia i jestem na tak.

Angelika: Nicolas Cage w „Mieście aniołów” i „Family man”.

Aga: Mina zbitego psa mnie nie urzeka.

Angelika: Ben Affleck w „Armagedonie” – nie przepadam za tym aktorem, ale tam mnie rozłożył totalnie. Podobnie jak kawałek „I don’t want to miss a thing”.

fot. materiały prasowe

Aga: Mnie podoba się tylko piosenka. Ben nie zamyka ust. I ostatnio zostawił cudną żonę dla niani swoich dzieci – nie, nie i jeszcze raz nie. A mógł brać przykład ze swojego przyjaciela – Matta Damona, porządnego męża i ojca!

Angelika: Adrien Brody w „O północy w Paryżu” w roli Salvadora Dali i w moim ukochanym filmie „Grand Budapest Hotel”.

Adrien Brody w "O północy w Paryżu"fot. materiały prasowe
Adrien Brody w "Grand Budapest Hotel"fot. materiały prasowe

Aga: Jest Twój :).

Angelika: Hugh Jackman w „Prestiżu”.

fot. materiały prasowe

Aga: Tak, tu bym stanęła w szranki. A pamiętasz, jak się rzucił do pomocy Jennifer Lawrence na Oscarach?

Angelika: Prawdziwy gentlemen :).

Angelika: Jack Nicholson – za swój nieprawdopodobnie szelmowski uśmiech. On na 78 lat (sic!). Uwielbiam go z roli w „Lepiej być nie może”. Był tak rozczulający, kiedy grał na pianinie dla słodkiego psiaka. Verdell to najcudowniejszy psokot jakiego widziałam :).

Aga: Jack ma tylko dwie miny: z uśmiechem i bez uśmiechu :).

Angelika: David Duchovny, ale z zastrzeżeniem, że za Chiny nie potrafię uzasadnić swojego wyboru. Może to przez moją słabość do „Californication”?

Aga: Ej no, to już szybciej za „Z archiwum X”. Ale z Nicholasem Cagem w jednej szkole mimiki byli :) – to pewne.

Angelika: Odnoszę wrażenie, że nie ma filmu, który odzwierciedla mojego idealnego faceta. Smuteczek... .Jako mała dziewczynka napatrzyłam się na Mela Gibsona, który jest, podobno, w typie mojej mamy.

Typy Agi:

Aga: Matthew Goode w „Oświadczynach po irlandzku” – za fantastyczny głos i boski akcent – ZAWSZE!!!

Angelika: Aga, on wygląda jak chłopczyk. Wiesz, że pedofilia jest karalna? :).

Aga: Zobacz fotosy z filmu!

Aga: Antoni Pawlicki w „Big Love” – chcę namiary na trenera, z którym się przygotowywał do tej roli.

Angelika: Ma fajne ciało i tyle... No dobra, jeszcze głos, ale film był tak bardzo do bani, że nawet jego klata nie zmieni mojej opinii. Sorry Winnetou!

Aga: Josh Hartnett w „Pearl Harbor”, „40 dni i 40 nocy” i „Apartamencie” – jakiś mały guilty pleasure musi być. Młody człowiek był, głupi, miał naście lat, a Josh był tam taki słodki...

Angelika: O nie, nie, nie! Kolejny chłopczyk!

Aga: Matt Damon w „Buntowniku z wyboru” – w czasie pierwszego oglądania oszalałam na punkcie Willa Huntinga.

Angelika: A bierz go sobie! Matt nigdy mnie nie ruszał.

Aga: Matthew Fox w „Zagubionych” – jako doktor Jack Shephard był dla mnie 10 lat temu ideałem. Byłam nim zachwycona, oczarowana i broniłam Jacka w sporach z moją siostrą, która uwielbiała Sawyera, zresztą, miałam plakat „Zagubionych” na drzwiach i w ogóle byłam wielką fanką – „Lost” to był serial na miarę dzisiejszej „Gry o tron” – mam nadzieję, że w tym momencie nie bluźnię.

Angelika: Aga, na Boga. On wygląda jak Pat z „Pata i kota”!

Aga: Jesse McCartney w „Keithie” – to było odkrycie: wokalista dla małolat, w takiej roli? Taki ironiczny, sarkastyczny, władczy, zdecydowany, zły, bardzo zły? (mroczny czas w moim życiu – lubiłam wtedy złych chłopców).

Angelika: Aga, czy to ten słitaśny blondynek rodem z boysbandu? Ten od „Beautiful Soul”? Powiedz, że nie :P.

Aga: Co to jest „Beautiful Soul”. Już słucham. O Boże, włączyłam, tak, to on. Tragedia. Ale w „Keithie” to zupełnie inny ktoś. Zupełnie! Obejrzyj, to pogadamy :).

Aga: Michał Żebrowski w „Pręgach” – po fali filmów patriotycznych miałam Żebrowskiego serdecznie dość, w „Pręgach” odkryłam go na nowo (tak, to też czas westchnień w kierunku popranych facetów), w ogóle uwielbiam ten film (ostatnia scena – chyba ostatnia, na pewno taka z lustrem: genialna w swej prostocie). Bardzo lubię książkę Kuczoka, na podstawie której został nakręcony i w ogóle jaram się :).

Angelika: Michał to jeden z nielicznych polskich aktorów, który poza tym, że gra bardzo wporzo, jeszcze coś w sobie ma. No i oczywiście plus za cudowny głos.

Aga: Edward Norton – po prostu ma w sobie coś tak rozczulającego, a przy tym jednak męskiego. Uwielbiam jego głos, cały jest kochany (to jest prawdziwy Edward godny kobiecej uwagi, a nie jakiś tam ze „Zmierzchu”).

Aga: Joseph Gordon-Levitt w „500 dni miłości” i „Pół na pół” – absolutnie rozczulający, kochany, no i te dołeczki (nie żebym się jarała dołeczkami, ale u niego są super). A tak już na marginesie: ma wspaniałą, NORMALNĄ żonę i pięknie mówi o kobietach.

Angelika: A ja się jaram dołeczkami, mam to po babci. A Joseph rozwalił mnie w „Don Jonie”, niby durny film, ale jednak!

Aga: Hugh Grant w „Cztery wesela i pogrzeb”, „Notting Hill” i „To właśnie miłość” – wiem, wiem, że seksoholik, że ta grzywka na serduszko, te krzywe zęby, te okulary i ogólna życiowa nieporadność, ale to jedne z moich ulubionych filmów w kategorii „lżejsze kino”, a nie byłoby ich bez Hugh.

Angelika: To amant, erotoman i zupełnie nie wiem, co w nim widzę, ale lubię go oglądać na ekranie. U boku Drew Barrymore był prześmieszny. No nie i teraz po głowie kołacze mi się: „All I wanna do is find a way back into love”.

Aga: Mateusz Janicki w „Singielce” – nie wiedziałam, że ta chwila kiedyś nadejdzie, ale nadeszła: podoba mi się blondyn z brodą, i to lekko rudą. Czy gusta zmieniają się tak jak kubki smakowe: co 7 lat? A może to już po prostu starość? Poważnie: Mateusz to jedno, ale jego outfity... Kto mu je wymyśla? Chcę, żeby przyszedł do mnie i ogarnął moją garderobę!

fot. Facebook / Singielka TVN

Angelika: Po Twoim opisie, wrzucając go do wyszukiwarki drżałam z przerażenia o Twój gust. I teraz, kiedy go zobaczyłam, drżę nadal, w dodatku odrobinę bardziej.

Aga: Filip Bobek – po prostu. Trochę za bardzo idealny. Ale przecież to rozważania, rzekłabym, koneserskie. Bo ten urok amanta z międzywojnia.... To uśmiechanie się jedną połową twarzy bardziej... No i moja koleżanka, która mijała się z nim na ulicy (zazdro, zazdro!), powiedziała, że na żywo jeszcze przystojniejszy. Wierzę jej. No i niegłupi też, bo czytałam z nim parę wywiadów.

fot. Facebook / Filip Bobek
fot. Facebook / Filip Bobek

Angelika: Największy plus za głos! Z tym amantem z międzywojnia też się zgodzę. Bujałam się w nim jak grał w „Brzyduli”, a ja byłam jeszcze niewinną licealistką. Reprezentantem uroku tego typu jest Stefan Pawłowski, który jest nieco mniej idealny.

Udostępnij na  (4)Zobacz komentarze (2)