Wolf Spider: o reaktywacji zespołu i babie na garach w metalowej kapeli

żurnalista

Studentka kryminologii. Uwielbia kino, spacery i muzykę - od rocka, przez klasykę, po hip-hop, indie i blues. Zakochana w „Incepcji”, „Śniadaniu u Tiffany’ego” i superbohaterach ze stajni Marvela. Poza historią starożytną i kryminałami Agathy Christie, chętnie zgłębia poezję oraz podziwia geniusz Salvadora Dali. Fanka słodkiego cappuccino z dużą ilością pianki, z przyjemnością degustuje również Martini Bianco. Autorka bloga http://maturkazpolskiego.blogspot.com/.

 6 min. czytania
 6
 205
 12 listopada 2015
Wolf Spider Facebook
Jednym zdaniem: Wywiad z Piotrem Mańkowskim i Beatą Polak z zespołu Wolf Spider

Wolf Spider w latach 80. uważany był przez środowisko muzyczne za jeden z ważniejszych polskich zespołów thrashmetalowych. W 1991 roku zawiesił swoją działalność. Dziś wraca w odświeżonym składzie, z nowym krążkiem „V”.

Adrianna Sowińska: Dlaczego zdecydowaliście się na reaktywację zespołu po tak długim czasie, a nie na założenie zupełnie nowej grupy?

Piotr „Mańkover” Mańkowski: Założenie nowej formacji w ogóle nie wchodziło w grę. Wydaje mi się to mocno bezcelowe. Chęć wspólnego grania w tym składzie, w którym nastąpiła reaktywacja, była powiązana z naszymi wcześniejszymi dokonaniami i z tym, że tworzyliśmy Wolf Spider. Jeśli grać thrash, to tylko jako Wolf Spider.

Piotr „Mańkover” MańkowskiPiotr „Mańkover” Mańkowski Facebook

AS: Wasza publiczność to głównie młodzież czy ludzie, którzy pamiętają Was z lat 80.?

PM: Publiczność jest mocno zróżnicowana i przekrój wiekowy ogromny – przychodzą zarówno nastolatkowie, jak i osoby w konkretnym już wieku (uśmiech).

AS: Kto jest autorem okładki nowej płyty?

PM: Pomysł i wykonanie leży po stronie naszego nowego gitarzysty – Przemka Marciniaka, który na co dzień zajmuje się grafiką komputerową. Koncepcja od razu chwyciła, bo jest bardzo adekwatna do tego, co robimy – z jednej strony oszczędna, a z drugiej bardzo bogata w szczegóły.

AS: Na YouTubie można znaleźć kawałek „Zemsta mściciela” w chińskiej wersji językowej. Kto wpadł na pomysł „Wolf Spider China Tour 2014”? (Zespół odbył trasę koncertową po Chinach w 2014 r. - przyp. red.)

PM: Pomysł był kontynuacją wywiadu, którego udzielaliśmy. (Następnie grupa otrzymała zaproszenie na trasę koncertową - przyp. red.) W ślad za zainteresowaniem poszły ustalenia i trasa stała się faktem. Wtedy jeszcze działaliśmy bez managera, a Maryś (Mariusz Przybylski, basista zespołu - przyp. red.) ogarnął wszystko pod względem organizacyjnym.

AS: Jak to się stało, że w 2012 r. akurat Maciej Wróblewski został Waszym wokalistą?

PM: Maciek zaśpiewał z nami gościnnie w studio utwór „To Twój Czas”, ponieważ nasz ówczesny wokalista, na stałe mieszkający w Niemczech, nie mógł przyjechać na nagrania. I tak gościnnie zmieniło się się na na stałe (śmiech).

Wolf SpiderWolf Spider Facebook

AS: Jak reagujecie na komentarze typu „nowy Wolf Spider to już nie to samo”?

PM: Nie reagujemy, bo się z takimi nie spotkałem. A nawet gdyby się takie pojawiły, to do którego okresu naszej działalności miałyby się odnieść? Do 1., 2., 3. czy 4. płyty? Każdy zespół ewoluuje (jak my dawniej), a do tego dziś mamy „kilka lat później”. Jestem świadom, że każdy zainteresowany ma jakieś oczekiwania i wyobrażenia co do tego, jaki Wolf Spider mógłby być. Ja ze swojej strony chcę, aby wynikał on z nas, z tego, co mamy do powiedzenia muzycznie dziś, a my to Wolf Spider. Mam wielką nadzieję, że „V” będzie odebrana dobrze i będzie kojarzona jako kontynuacja tego bandu.

AS: Krążek już zaczął zbierać pozytywne recenzje. Poza tym świetny jest pomysł z bonusem w postaci orkiestrowej wersji „It's Your Time”.

PM: Świetny, dzięki bardzo dobremu pomysłowi Sebastiana Stielera, który przygotował scoring. Tworzy bardzo fajne uzupełnienie i nadaje całkowicie inny charakter temu utworowi. Grzechem byłoby nie umieścić go na płycie.

Adrianna Sowińska: Pani Beato, jak to jest być jedyną kobietą w trashmetalowej kapeli?

Beata Polak: Z tego, co wiem, nie jestem jedyną kobietą w thrashmetalowej kapeli, nie znam nazwisk dziewczyn grających, ale wiem, że takie są. Niemniej nie jest to łatwa rola, gdyż zawsze można zderzyć się z opinią, że „baba na garach to nieporozumienie... i to jeszcze w thrashu”.

Beata PolakBeata Polak Facebook

Mam wrażenie, że ten etap mam już dawno za sobą. Takie wątpliwości mieli co niektórzy, gdy zaczynałam grać wiele lat temu i występowałam z metalową kapelą Syndicate. Wtedy nie byłam jeszcze rozpoznawalna, w związku z tym wciąż czułam, że muszę udowadniać, że potrafię grać na bębnach (uśmiech). Dziś nie muszę już tego robić, a granie w Wolf Spiderze oprócz tego, że jest dla mnie ogromną przyjemnością, to jest również ogromnym wyzwaniem, bo nie są to rzeczy łatwe do grania. Mańkover jest świetnym gitarzystą i kompozytorem, więc jego utwory są zawsze rozbudowane i nie ma w nich przypadkowości. Każda zagrywka ma swój sens i często z czegoś wynika. Dlatego bardzo ważną rolę odgrywają w Wolf Spiderze bębny, bo najczęściej ich zadaniem jest podkreślanie tego, co dzieje się w gitarach lub wręcz przeciwnie - granie kontrapunktem dla gitar.

AS: Znalazłam informację, że nagrała Pani pięć kawałków dla... Maryli Rodowicz. To prawda?

BP: Prawda! (śmiech) To była końcówka roku 1998. Nagrywałam wtedy materiał na drugą płytę zespołu 2Tm2,3 w Warszawie w studiu Psalm. Zadzwonił wówczas do mnie Andrzej Karp - realizator w studiu Izabelin i jednocześnie chyba producent płyty Maryli Rodowicz. Zaproponował mi nagranie następnego dnia piosenek dla Maryli, mówiąc, że potrzebuje bębniarza z mocnym uderzeniem, a że wcześniej nagrywał mnie na maxi singiel „Sweet Noise” na Zachód, to wiedział, jak gram. Przyjechałam do studia wieczorem, dostałam kasetę z utworami demo, a od rana zaczęliśmy sesje nagraniową. Grałam wówczas rockową wersję piosenki „Małgośka” i „Co się stało z mamą”. Po tych nagraniach Maryla zaprosiła mnie jeszcze do kręcenia swoich teledysków (śmiech).

AS: Metalowa perkusistka, nie dość, że grała z Marylą, to współpracuje z... poznańskim chórem dziewczęcym „Skowronki”?

BP: To dla mnie wyjątkowa współpraca, gdyż zahacza o moje klasyczne wykształcenie muzyczne. Mało kto słuchający i oglądający mnie podczas koncertów Wolf Spidera pomyślałby, że jestem z wykształcenia perkusistką klasyczną, panią magister wykładającą perkusję w szkole muzycznej I i II stopnia (śmiech).

Dziewczęcy Chór Skowronki to wyjątkowy chór, powiedziałabym nawet, że to wyjątkowe muzyczne wydarzenie, performance. Zaczynając od przeuroczej dyrygentki Alicji Szelugi, poprzez przemiłe, śliczne i mądre dziewczyny, aż do zarządu Skowronków, który czuwa nad całością organizacyjną, a kończąc na bardzo zróżnicowanym repertuarze z muzyki dawnej, klasycznej - do rozrywkowej i etnicznej. Koncerty Skowronków to nie tylko profesjonalne śpiewanie, ale wręcz układy choreograficzne. Współpracuję z nimi już ponad 5 lat. W tym roku, w grudniu lecimy do Nowego Yorku, by wystąpić w jednej z najbardziej prestiżowych sal koncertowych Cornegie Hall.

Udostępnij na  (205)Zobacz komentarze (6)