Niedokończone ekranizacje książek = zmarnowane nadzieje wielu widzów

żurnalista

Miłośnik muzycznych festiwali, folk metalu, ale muzyki filmowej i nieco spokojnejszej. Student Łódzkiej Szkoły Filmowej i przyszły kierownik produkcji (i oby producent!). Pasjonat nowinek telewizyjnych oraz filmowych, a do tego fan polskiego kina i animacji. Prywatnie fan internetowych wpisów Magdy Gessler i imprezowy wodzirej. Redaktor tvnfakty.pl, a teraz również Today.pl. Łodzianin z energią i ciekawymi pomysłami.

 4 min. czytania
 0
 49
 28 listopada 2015
Fot. http://quotesgram.com/
Jednym zdaniem: „Opowieści z Narnii”, czy „Seria niefortunnych zdarzeń” – na ekranizację tych sag fani czekali latami. Marzenia spełniono tylko częściowo.

Popularność adaptacji wielotomowych sag książek (głównie dla młodzieży) zapoczątkował bez wątpienia „Harry Potter”, którego każda kolejna filmowa część pobijała rekordy sprzedaży biletów. Niedługo później na ekranach kin zaczęły debiutować kolejne młodzieżowe serie. Duża ich część jednak nie doczekała się filmowych zakończeń. Jakie były tego przyczyny?

Niefortunny los sierotek Baudelaire

Jedną z pierwszych niefortunnych decyzji było niekontynuowanie „Serii niefortunnych zdarzeń”. W 2004 roku w kinach pojawiła się pierwsza filmowa część cyklu, która przedstawiała historie z trzech pierwszych tomów Lemony’ego Snicketa: „Przykry początek”, „Gabinet gadów” oraz „Ogromne okno”. Opowieść o trzech sierotach nieustannie zmieniających swoje miejsce zamieszkanie i uciekających przed Olafem zapoczątkowała karierę Emily Browning i Liama Aikena, którzy wkrótce potem pojawiali się w wielu znanych produkcjach („Sucker Punch”, czy „Legend”). Dlaczego seria nie doczekała się kontynuacji? Przy 140-milionowym budżecie film zarobił na całym świecie blisko 210 milionów dolarów. Dokładnych przyczyn porzucenia projektu niestety nie znamy. Wiadomo jednak o konflikcie dwóch wytwórni filmowych - DreamWorks i Paramount Pictures (wytwórnie wspólnie realizowały pierwszą część), w wyniku którego rozwiązano umowę, a „Seria niefortunnych zdarzeń” nie doczekała się kontynuacji. Po pięciu latach, w 2009 roku do pomysłu powrócił jeszcze Brad Silberling (reżyser pierwszej i jednej części sagi). Zaproponował wtedy stworzenie animacji poklatkowej. Jednak i ten projekt wylądował w koszu.

Lew, czarownica i brak kontynuacji

Nieco inną historię miała seria „Opowieści z Narnii”. Pierwsze dwie części: „Lew, czarownica i stara szafa” (2005) oraz „Książę Kaspian” (2008) wydane zostały dla Walt Disney Company i zarobiły niemałe pieniądze. Pierwsza część przy 180 milionach w budżecie przyniosła ponad 744-milionowy zysk. „Książę Kaspian” mimo większego budżetu (225 milionów), dał wytwórni jedynie 420 milionów dolarów. Przy realizacji „Podróży Wędrowca do Świtu” nie było już tak wesoło. Okres zdjęciowy trzeciej części sagi zbiegł się z kinową premierą „Księcia Kaspiana”. Już wtedy Disney postanowił, że nie będzie dalej finansował serii. Produkcję szybko przejęła wytwórnia 20th Century Fox. Obraz zarobił 415 milionów dolarów przy 155 milionach w budżecie, okazując się tym samym bardziej kasowy niż jego poprzednik. W kolejce do ekranizacji stały jeszcze cztery części „Narnii”. Zamieszania przez ostatnie lata wokół serii nie brakowało. Mimo że chronologicznie czwartą częścią powinno być „Srebrne krzesło”, mówiło się że to „Siostrzeniec czarodzieja”, czyli szósta książka, zostanie zekranizowana jako pierwsza. Największym problemem okazuje się brak zaangażowania wytwórni filmowej. 20th Century Fox zrezygnowało z projektu, a nowy film powstanie prawdopodobnie dla Waldem Media, który produkował dwie pierwsze części cyklu. Przerwa w ekranizacjach ponoć wynikała też z z tego, że prawa do serii ciągle ma poprzednia wytwórnia. W czerwcu tego roku David Magge (scenarzysta „Życia Pi”) poinformował, że fabuła do „Srebrnego krzesła” jest już gotowa. Czy w końcu doczekamy się kolejnej filmowej części?

Nieudana ekranizacja

Smutna historia spotkała też serię „Eragon”, która doczekała się zaledwie jednego filmu (w 2006 roku). Finansowo produkcja nie wypadła najgorzej - przy 100-milionowym budżecie, opowieść smoków przyniosła wytwórni 250 milionów dolarów zysku. Nie da się ukryć, że ekranizacja spotkała się z negatywnym odbiorem fanów, którzy byli zawiedzeni zmianami w fabule. W związku z tymi licznymi modyfikacjami kontynuacja „Eragona” byłaby mocno utrudniona. I tak kolejne części: „Najstarszy”, „Brisingr” i „Dziedzictwo” są dostępne tylko w formie książek.

Budżetowa klapa

Niepewną filmową przyszłość ma nadal „Percy Jackson”. Po ekranizacjach dwóch pierwszych książek: „Złodziej Pioruna” oraz „Morze Potworów”, nadal nie wiadomo, co z kolejnymi trzema częściami. Druga odsłona cyklu okazała się finansową klapą - c w USA zarobiła jedynie 68 milionów dolarów przy 90-milionowym budżecie. Sytuację uratował nieco rynek europejski, który przyniósł kolejne 130 milionów. Mimo to szanse na kolejne ekranizacje są znikome.

Na szczęście są takie sagi, które zekranizowane zostały w pełni. Obecnie w kinach oglądać możemy ostatnią część „Igrzysk śmierci” - „Kosogłos”. Na swoją premierę czeka też nowy cykl „Fantastyczne zwierzę i jak je znaleźć” będący prequelem serii „Harry Potter”.

Udostępnij na  (49)Skomentuj