Czy kiedykolwiek będąc na mitingu ze znajomymi słyszałeś dziwnie brzmiące kejsy? Niby znajome, ale jednak musiałeś się wysilić, żeby zrozumieć jaki jest fidbek? Znajomi Cię czelendżują: No tak, nie jesteś Korpoludkiem. Po tym artykule zwiększysz swój pijar i zabłyśniesz, nawet w dżungli poliszinglisz.
Korpomowa to świeże zjawisko, przez niektórych zwane również poliszinglisz lub ponglish. Łączenie słów z języka polskiego z angielskimi, bądź spolszczanie zagranicznych zwrotów to norma, głównie w firmach międzynarodowych. Im wyższe stanowisko, tym bardziej zaawansowana może być ta dziwna, wydawałoby się idąca na łatwiznę, mowa.
Lekcja pierwsza: podstawy
Zanim zagłębimy się w tajniki mowy korporacyjnej i przejdziemy na poziom bardziej zaawansowany, poznamy zwroty, które musi znać każdy, kto pragnie dołączyć do grona lemingów (osób harujących w korporacji).
ASAP – czyli as soon as possible, znaczy nie mniej, nie więcej niż: JUŻ!
FEEDBACK – w matematycznym ujęciu sprzężenie zwrotne, a dla korpowyjadaczy nic innego jak odpowiedź bądź reakcja dotycząca danego topiku (tematu)
CALL – typowe w korpo jest umawianie się na CALLA, czyli na rozmowę telefoniczną
CASE – to po prostu sprawa do rozwiązania
BRIEF– zestaw informacji, BRIEF + MEETING = BRIEFING
FAKAP – opóźnienie, jest wtedy kiedy goni nas tajming (czas)
DEADLINE – ostateczny termin, po którego przekroczeniu lepiej nie pokazywać się szefowi
I tak: ASAP daj mi FIDBEK bo mam KOLA w KEJSIE BRIFA.
Oznacza tyle co: Szybko powiedz mi czy jest okay, bo mam konferencję (lub połączenie telefoniczne) w sprawie projektu kampanii.
Pamiętajcie: sky is the limit, a praktyka czyni mistrza!
Lekcja druga: Poziom bardziej zaawansowany
Część wyrazów stosowanych w korpomowie możemy rozpoznać dzięki znajomości języka angielskiego. Niestety są też takie, z którymi nawet wybitny anglista, nieznający realiów pracy w dużej firmie, może mieć problem.
Wrzucę Cię na holda, tylko asap muszę rimajdnąć o refundzie merczantowi.
Chwilowo przerwę rozmowę, bo natychmiast muszę zrobić przypomnienie o zwrocie dla klienta.
Nie chcę Cię czelendżować, ale sfokusuj się, bo ekanci czekają na apruwale.
Nie chcę Cię ponaglać, ale skup się bo klienci czekają na akceptację.
Lekcja trzecia: Jaka branża takie korpo
Nekststepem (czyli kolejnym krokiem) będzie wtajemniczenie w meandry korpomowy. Częstotliwość używania danych wyrażeń zmienia się w zależności od branży, którą zajmuje się dana firma. O ile wyrazy MITING (spotkanie) czy ISIU (problem) są dość popularnie występującymi słowami w korpomowie, tak zwrot typu: ZWRAPUJE SIĘ (chwilowo wyłączę z linii) dotyczy głównie firm działających w sektorze obsługi klienta, a ZTARGETOWAĆ (dostosować do odbiorcy lub celu) i BRAINSTORMY (burze mózgów, czyli wspólne rozwiązanie problemu) charakteryzują korpomowę firm reklamowych. Słówko ESTYMOWAĆ (przewidywać) i SEJLSMEN (sprzedawca) usłyszymy for siur (na pewno) w dziale finansowym. Słownictwo dla branży IT to najwyższy stopień zaawansowania, który być może zszerujemy (podzielimy się nim) w osobnym artykule.
Lekcja czwarta: Naucz się pisać
Kluczową kwestią w wewnętrznym funkcjonowaniu korporacji jest mailing. Nawet jeśli chcemy rekłestować (prosić o coś) osobę, od której dzielą nas dwa ciągi biurek nie puszujemy jej (czyli nie wywieramy nacisku, nie ponaglamy) osobiście – lepiej mieć podkładkę i wysłać maila. Trzeba jednak pamiętać o zachowaniu odpowiedniej formy wypowiedzi.
Ważnym skillem (umiejętnością) jest posługiwanie się skrótami. Przykładowo, jeśli otrzymasz maila z tajemniczym skrótem: FYI to oznacza, że jest ona przekazana do Twojej wiadomości. Skrót TBC jest prośbą o potwierdzenie lub wyrazem, że takie potwierdzenie otrzymasz. Podpis na końcu maila BR – oznacza nic innego jak Best Regards, czyli Pozdrowienia (co często pojawia się jako podpis w stopkach pracowników firm międzynarodowych). Jeśli ktoś poprosi Cię o dodanie go na sisi – to znaczy, że musisz dodać go do korespondencji. A jeśli zwróci się o zforwardowanie mu wiadomości – chce abyś mu ją przesłał.
Lekcja ostatnia: Krótki wstęp do etykiety
Prócz języka, który warto znać zanim zostanie się korporacyjnym tubylcem, należy przyswoić kilka zasad, aby nie popełnić żadnego mistejka (pomyłki). Chyba, że chcemy stać się głównym tematem na ołpenspejsie (czyli przestrzeni biurowej).
Po pierwsze: hierarchia. Podobnie jak w szkolnictwie wyższym warto wiedzieć: kto jest magistrem, a kto doktorem, równie cenna jest znajomość stanowisk w korporacji. Menadżer nie zawsze jest kierownikiem, a Junior wcale nie musi być najniżej. No chyba, że jest Juniorem Assistantem, który jest pod Juniorem Juniorem lub Junior Brand Managerem, który jest nad Juniorem, ale z kolei pod Seniorem. Oczywiście spotkać można Juniora Project Managera, jak i Juniora Account Executive’a lub Juniora Creative’a – wszystko zależy od działu, w którym się znajdziemy. Jeśli mamy jakiś naglący isiu najlepiej zwrócić się z nim do juniora, który pewnie i tak nas odeśle do stażysty, albo praktykanta.
Po drugie: pij kawę. Nawet jeśli na co dzień jej nie pijesz, zrób sobie na nią przerwę, a ukradkiem do kubka wrzuć torebkę z melisą (obowiązkowa razem z miętą w każdej korpo kiczen). Dobrze byłoby zaopatrzeć się we własny kubek (najlepiej z hasłem, który pokaże jaki jesteś wyluzowany). Kawki i lancz brejki (przerwy na posiłek) to najlepszy sposób żeby poznać innych pracowników. Kiedy już się wpasujesz w korpostajl ze swoim kubkiem i dresskodem (styl ubierania w firmie) na pewno dużo łatwiej przyjdzie Ci używanie korpotoku.
Nie zapomnij, że prócz odpowiedniej mowy i ubioru najważniejsza w korpo jest timłork (praca zespołowa) i przestrzeganie dedlajnów. Pamietaj by mieć dobre kejpijaje (procentowo wyrażona efektywność pracy), aby nie zostać wyałtowanym (zwolnionym). Jeśli Twoim desyżyn będzie podjęcie czalendża, jakim jest praca w korpo, możemy powiedzieć tylko: GOOD LUCK!